Spotkałam ją
wśród najgęściejszych zarośli. A już myślałam, że nie osiągnę tego stopnia
wtajemniczenia. Ciągle słyszałam cudowne podszepty, ale moje ludzkie oczy nie
odbierały żadnych mistycznych obrazów. Życie w tej rzeczywistości także
dostarczało mi wiele radości, ale marzyłam.... Ciągle marzyłam o spotkaniu z
ukochanymi wróżkami, skrzacikami i wszystkimi innymi niewidzialnymi
mieszkańcami naszej planety. Aż wreszcie to nastąpiło.... Dziś obudziłam się tak lekka, że nieomalże
płynęłam w eterze. Wszelkie myśli skupiały się na naturze, która jak w bajce,
zamieniała wszystko wokół mnie w bujną, dojrzałą, soczystozieloną roślinność.
Poczułam się jak w prastarej dżungli, wśród wielkich paproci... Wtedy
usłyszałam przemiły głos. Halo, nareszcie jesteś. Czekaliśmy na ciebie już od
dawna... Podniosłam się nieco wyżej... i wtedy ją zobaczyłam. Piękną
niebieskooką wróżkę. W zielonej sukieneczce z serduszkami, pięknym wianku na
głowie, złocistych włosach i skrzydełkach, które trzepotały wydając cichutkie dźwięki
dzwoneczków. Czy ja śnię? Przetarłam oczy... Nie śnisz, jesteś wśród nas,
kochana Miro, nasz motylku .... Motylku? Wtedy spojrzałam na siebie... No tak,
teraz wszystko rozumiem...
Zanim wejdziemy w
tajemnicze światy naszych marzeń, potrzebne są nam nie tylko dobre myśli lecz
całkowite przeobrażenie naszego Jestestwa. Musimy stać się Miłością w Jam Jest.
W Jedności ze Zródłem....
Podniosłam oczy
do góry... zatrzepotałam skrzydełkami, podfrunęłam do Wróżki i spojrzałam w
dół.... Siedziałam w moim pokoju, w doniczkowej paprotce na parapecie.
Nie musimy nigdzie
podróżować, ażeby realizować nasze marzenia. Wszystko jest w NAS.