- Dlaczego wy, wyżsi duchowi mistrzowie, którzy macie tak wielkie, nieograniczone możliwości, nie możecie się zjednoczyć i razem z całym orężem duchowym i aniołami, dać Ziemi tyle energii miłości, że starczyłaby na całe wieki i zapobiegłaby tym kataklizmom. Dlaczego muszą być to właśnie ludzie?
- Już zapomniałaś, moja córko, o czym wcześniej rozmawialiśmy. Ten program ziemskiej ewolucji został tak zaplanowany, że właśnie Ziemia sama - ze swoimi plonami i owocami – ma osiągnąć równowagę. Ma tak sterować swoim samorozwojem, ażeby utrzymać się w inteligentnym systemie praw kosmosu. Ludzie są owocami Ziemi i do nich należy współpraca z nią i pełne oddanie się jej potrzebom. To tak, jak w rodzinie – w krytycznych momentach oczekuje się pełnej solidarności jej członków. Tymczasem wygląda na to, że ludzie nie uświadamiają sobie współzależności i fakt, że traktują Ziemię z obojętnością i lekceważeniem, napawa smutkiem i rozpaczą. Jest to świadome samounicestwienie, tylko rozłożone na tysiące lat i dlatego niekontrolowane i bez udziału świadomości jednostki.
My jednak nie możemy oddziaływać bezpośrednio. Natomiast wolno nam przekazywać informacje telepatycznie lub poprzez nasze ludzkie wcielenia, bo wtedy sami siebie programujemy na wzór systemu ludzkości, czyli wchodzimy w życie jako ludzie bez świadomości, kim jesteśmy. I jako ludzie stawiamy sobie to ambitne zadanie przebudzenia swojej świadomości i osiągnięcia stanu dojrzałości mentalno-emocjonalnej. Dopiero na tym poziomie możemy być aktywni. I tak było zawsze. Zawsze towarzyszyliśmy Ziemi w jej rozwoju. Niejednokrotnie nasze starania nie docierały do szerszych rzesz, byliśmy zmuszani do przekazywania zakodowanych informacji, które musiały czasem przetrwać wieki, aby doczekać się rozszyfrowania i ujawnienia prawdy. Jednak nigdy nie przestaliśmy wierzyć w to, że ludzkość, stanowiąca w sumie element Boży, będzie w stanie się obudzić i nawrócić. Że będzie w stanie odkryć swój potencjał i użyć boskich instrumentów, właśnie tych, które my odkrywaliśmy, przychodząc na Ziemię jako przeciętni ludzie. Ten potencjał tkwi w KAZDYM Z WAS, w każdym człowieku bez wyjątku. Jest to potencjał tworzenia miłości i życia w bezgranicznym szczęściu. Czyż nie do tego dąży każdy z was?
- Tak Ojcze, i aż mi się nie mieści w głowie, że ludzie za tym przesłaniem nie poszli. Ze rozwinęli się w całkiem innym kierunku, że pod pojęciem szczęścia widzą zupełnie inne aspekty, że to się aż tak dalece wypaczyło.....
- Najbardziej smutne jest chyba jednak to, że większość z was zapomniała o tym, że wszyscy jesteście wobec Boga równi. Że jesteście nie tylko równi, ale stworzeni z identycznego materiału jak cały was otaczający świat, że jesteście jego cząstką, jego wspólnotą. Cóż oznacza indywidualizm? Czyż nie rodzimy się i umieramy wszyscy? Czy któryś z was może zabrać z sobą po śmierci dorobek całego życia? A dorobek, to wszystko to, co posiadacie, nie tylko materialny, lecz i duchowy. Rodzina, przyjaciele, twórczość intelektualna. No i majątek materialny, za którym większość z was tak się ugania! Jeżeli robicie to z myślą o waszym kolejnym pokoleniu, które kreowaliście, to jest to argument. Ale pozostawcie waszym dzieciom tyle, ile sami potrzebowaliście do życia. Natomiast spuścizna intelektualna – tu nie ma granic. Nauczcie się rozróżniać te dwie spuścizny. Dlaczego sięgacie po więcej, coraz więcej, marzycie o fortunach? I wasze życie przemija w wigorze zadań, w pospiechu. Zaczyna wam brakować czasu na prawdziwe życie, na otwarcie się dla natury, dla tych pięknych elementów, zaoferowanych przez Boga. Dlaczego nie chcecie przyjąć jego miłości, ofiarowywanej przez wszystko i wszędzie – nie ma takiego miejsca na Ziemi, gdzie brakowałoby miłości lub okazji do jej wyrażenia. Poprzez łzy, poprzez współczucie, poprzez emocje, zmysły. Wszystko po to, by się przebudzić, otworzyć serca, zrozumieć i chcieć się połączyć. Wrócić do źródła. A tym źródłem jest właśnie nasze serce.
Ostatni rozdzial Czesci II "Projekt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz