Być może sama podróż w towarzystwie tych cudownych ludzi nie skłoniła by
mnie do napisania tego tekstu. Jednak z ponad już rocznym doświadczaniem takich
reakcji na codzień czuję, że już nadszedł czas, żeby się tymi spostrzezeniami
dzielić. Czujecie podobnie?
środa, 13 grudnia 2017
Podróż z Nowymi Ludźmi
poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Powrót
Wieczór. zamykam oczy, czeka mnie krótka podróż świadomości. Jestem w lesie. Zagłębiam się w coraz mroczniejsze zakątki, ale ciągle prowadzi mnie
leśna droga. Docieram do starej, kilkusetletniej drewnianej chaty. Okna zaprószone
kurzem i zasklepionymi oleistymi pyłkami drzew, okiennice na wpół otwarte, brak
sladów zamieszkiwania przez kogokolwiek. Otwieram drzwi, wchodze. Panuje półmrok,
dostrzegam tylko kontury i zarysy wnętrza. Wiem, ze tam ktoś na mnie czeka. Oswajam
wzrok z ciemnością, rozglądam się. I nagle go dostrzegam. Siedzi w bezruchu na
grubej drewnianej belce, wpatrując się we mnie. Patrzyłam na niego z
niedowierzaniem... To ty? Serce napełniło się radością, zalała mnie fala ciepła
i miłości. Witaj moj drogi, stary przyjacielu. Widziałam, jak kroczy po belce
zbliżając się do mnie. Przyglądałam się jego pięknej sylwetce, głowie,
ogromnemu dziobowi i mądrym oczom. Rozpostarł skrzydła i wtedy wtuliłam sie w
niego całą sobą. Tulił się też, czułam, jak bardzo mu brakowałam. Co tutaj
robisz? Komunikowaliśmy telepatycznie. Odpowiedział, że jest tu juz dziesiątki
lat, od kiedy przestaliśmy wspólnie podróżować w przestrzeniach. W dzieciństwie
towarzyszyłeś mi prawie co noc, kiedy stawałam sie tobą i latałam w
przestrzeniach, pamiętam te sny do dzisiaj. Byłes mną a ja tobą. Nasze eony
współistnienia w Chappada Diamantina. Tak, jestem twoim aspektem duszy, odparł.
Czekałem tutaj na twój powrót. Głaskałam jego przepiękne skrzydła, nieustannie
podziwiając tak dostojną orlą sylwetkę. Nie mogłam się nacieszyć jego tak mi
znajomą bliskością. Tak długo tu czekałeś? Tak, ale jak wiesz, w naszym wymiarze
nie ma aspektu czasu. Brakowało mi jednak ciebie i mej ukochanej natury, powiedział,
muskając mnie dziobem po policzku. Czy chcesz mi coś przekazać, spytałam? Jestem dla ciebie przekazem samym w sobie. No
jasne... Podałam mu przedramię. Usiadł na nim, po czym wyszliśmy na zewnątrz. Dziękuję
ci, mój kochany towarzyszu, mój aspekcie duszy. Dziękuję, kocham cię. Przytuliłam
jeszcze raz twarz do jego masywnej szyi, pocałowałam w dziób. Podniosłam rękę i
w tym momencie oderwał się i poszybował w przestworza. Dzięki, że wróciłeś,
dzięki za przesłanie i moc, którą ponownie we mnie przebudziłeś.
Zdjecia, źródła:
1. http://www.montevideo.com.uy
2. https://www.nikon-fotografie.de
piątek, 25 sierpnia 2017
Program Duszy w rozpoznaniu
Jesteś tutaj nie po to, by się delektować anielskością. Celebrować miłość i
zozkładać ją na czynniki pierwsze. Jesteś tu po to, żeby cierpieć. Tak, właśnie
cierpieć. Żeby w odpowiedni sposób CZUĆ to cierpienie i właśnie je celebrować,
nie miłość. Popatrz. Miłością Jesteś. Całe eony, od początku istnienia. Tu, na Ziemi
masz inne zlecenie. Żyć dualnością, czuć ją i celebrować. Jeśli odrzucisz cierpienie,
to co pozostanie? Jeśli odrzucisz negatywną stronę życia w każdej jej postaci,
to pozostanie ci dokładnie to, co już masz. Czyli – nie rozwiniesz się w swojej
misji. I nie chodzi tu o całkowite zatopienie się w te stany. Ty przecież
wiesz, o co chodzi, prawda? Czujesz to? Chodzi o celebrację negatywnych emocji.
O świadome ich przyjęcie, poświęcenie im uwagi, skupienie się na nich, o tak długie pozostawanie w tym stanie, aż się
rozpuszczą, znikna, pozostawiając po sobie znak, symbol, pieczęć. Zapis komórkowy,
zapis w DNA. Właśnie ten zapis potrzebuje Źródło, żeby dalej rozwijać własna Doskonałość,
żeby udoskonalać świat. Wyobraź sobie, że
trzymasz w buzi landrynkę tak długo, aż się rozpuści, pozostawiając po sobie
posmak, zapis w ślinotoku. Taka jest właśnie zasada celebracji negatywnych uczuć.
Powiedzmy, że czujesz złość. Na kogoś, za coś... Nie ważne, za co i na
kogo. Ważne jest tylko to uczucie. Zatrzymaj się w tym momencie. Zatrzymaj się
w tej złości. Jeśli nastąpiła jej krótka eksplozja, to ktoś, kto się w tym
momencie znajdował w polu tej energii otrzymał dar jej dalszego doświadczania. Ale jeśli nie nastąpiła żadna zewnętrzna manifestacja
tego uczucia, ono jest gotowe do wewnętrznej eksploracji. Nie poświęcenie mu
uwagi, ukrycie go w swojej głębi prowadzi do schorzeń, zarówno fizycznych, jak
i psychicznych. Natomiast przerzucanie
negatywnych uczuć (emocji, stanów energii) na zewnątrz – na przykład poprzez bierny
kontakt z naturą, szczególnie podczas spacerów w lesie, jest pozbyciem się
cennej materii doświadczalnej. Długie spacery w naturze gwarantują najczęsciej okresowe
wyzerowanie negatywnych emocji. Działa to od kilku godzin do kilku dni. Ale co
potem? Gdzieś się przecież skumulował powód tych uczuć. Nie został
celebrowany. Powód złości, cierpienia, wstydu, strachu, bezsilności, zazdrości,
nienawiści, przygnębienia, poczucia własnej niedoskonałości itd. Itd. pozostał.
No właśnie. Celebracja, której ludzie powinni dokonywać – także na
spacerach, w lesie itd. - polega na
świadomym odbiorze emocji, które napłynęły, także i ich przyczyn. Świadomy
odbiór polega na dostrzeżeniu negatywnego stanu psychicznego, który się
pojawił, przyjęciu go w sobie jako chwilowego nastroju i jego pełna, bezkompromisowa
AKCEPTACJA. Jednocześnie nie obciążanie NIKOGO ani NICZEGO winą. Ok. Jestem zła
na coś/kogoś, akceptuję ten stan, przyjmuję go. Ok, jestem zazdrosna o coś/o
kogoś – akceptuję ten stan, przyjmuję go. Ok., mam okrutny żal do kogoś za coś –
akceptuję ten stan, przyjmuję go. Itd. Pozwalam temu stanowi we mnie być. Analizuję
go, celebruję go. Pozwalam tym emocjom trwać tak długo jak chcą. Jestem wyłącznie
obserwatorem. A wiecie dlaczego? Bo one odpłyną, przeminą, odejdą szybciej, niż
myślimy, jeśli nie pozostawimy ich w centrum uwagii naszego ego. OTO CAŁA
PRAWDA O EMOCJACH. One nas testują, prowokują. Głównym bohaterem w tym procesie
jest oczywiście nasze ego - to ono się nad nimi rozczula, prowokuje myślami,
zaczepia, nie pozwala im za szybko odejść. Ale jeśli nie poświęcimy im tyle
uwagi, ile potrzebuje ego, żeby stać w centrum naszych procesów myślowych, to
one swoją rolę spełniają poprzez ciche odejście. To odejście negatywnych uczuć
pozostawia w naszym ciele zapis, tak jak wspomniałam wczesniej. Ten komórkowy zapis
mówi naszej Duszy, a tym samym Boskiej Świadomości: ok, celebracja zakończona. Doświadczenie
zakończone. Następnym razem nasze komórki wiedzą już, jak zareagować. Są spokojniejsze,
nie wchodzą w uklad z ego, pomijają go. Ono też już spełniło w tym zakresie swoją
funkcję. Nasze kosmiczne ciało CUD (ciało-umysł-dusza), wysłało właśnie sygnał
do Boskiej Świadomości, czyli do naszego prawdziwego JA, naszego jedynego
prawdziwego Jestestwa, że jeden z miniprojektów doświadczalnych naszego życia
został pomyślnie zakończony. Wow, ale fajna karuzela pojęć. Mądrze to wszystko
zaprojektowaleś Stwórco. W taki sposób osiągamy stan Buddy. Dzięki. 😊
Subskrybuj:
Posty (Atom)