piątek, 31 sierpnia 2012

Wzniesienie z Gają


19.08.2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 14


Jeżeli czujesz, że twoja tolerancja dla świata zajmuje miejsce zaspakajania codziennej ciekawości frustracyjnych wydarzeń, serwowanych przez media, to wkroczyłeś w fazę podwyższonch wibracji. Nastąpił okres wzniesieniowy.

Kochani! Naprawdę nie potrzebujecie już żadnych informacji z zewnątrz. Postarajcie się to zrozumieć.  Właśnie teraz nastąpił okres intubacji fal Chrystusowej Swiadomości. Tak, nie przejęzyczyłam się.  Teraz, w okresie kolejnych 5 miesięcy, otrzymujecie ją wdychając głęboko, inhalując emitowaną dla was eterycznie falę Miłości. Dla wszystkich. Nie tylko internautów lecz także ludzi nie posiadających lub świadomie rezygnujących z komputerów i źródeł masowego przekazu. Niektórzy z was otrzymali potrzebę publikowania swoich doświadczeń. Dotyczy to w szczególności Lightworkersów. Ale jst także ogromna rzesza tych, którzy przyjmują proces wewnętrznych przemian w ciszy i izolacji, w swoim małym rodzinnym światku, gdzie codziennym uśmiechem, spokojem i łagodnością przekazują swoje wibracje dla otoczenia.  Proces docierania kosmicznej świadomości jest zatem w toku. Proces emanowania Chrystusowej Miłości także. Bądźcie świadomi faktu, że teraz istotna jest wyłącznie praca z samym sobą. Skupianie uwagi na potrzebach serca, podszeptach duszy. Nawet jeśli macie wrażenie, że jest to myślenie niekonwencjonalne, inne,  trochę „dziwne”, poddajcie się temu stanowi w zaufaniu do siebie. Wewnętrzny spokój, bycie w rytmie i harmonii serca, w tu i teraz, pozbawionym impulsów hałasu i przekaźników chaosu. Teraz jest czas wzniesienia naszej planety. Okres zamykający proces przeszło 20-to letniego napływu nowej fali. Teraz jest okres ciszy. W niej dotrą do wszystkich właściwe instrukcje.

Bierzcie teraz duże oddechy tej świadomości.

Wznoszenie jest CISZĄ. Następuje w spokoju. W wyizolowaniu jej substancji. W otworzeniu kanału informacji, która wypływa z was samych, wypływa z waszego wnętrza. Teraz jest czas na odebranie tej wiedzy i jej odpowiednie przetransformowanie.

Wznoszenie jest REAKCJĄ na to, co wam podszepnęła wasza Jaźń. Jeżeli usłyszycie to, co ona wam w tym czasie ma do przekazania, weszliście na właściwą ścieżkę.

Wznoszenie jest TRANSMISJĄ, przekierowaniem tch reakcji w kierunku wspólnego połączenia wyższych wzniesieniowych wibracji.

Wznoszenie jest Świętym Aktem połączenia frekwencji bicia naszych serc w JEDNOŚĆ.

Wznoszenie jest SPEŁNIENIM ostatniego, nieśmiertelnego istnienia tej przepięknej Planety.

A zatem, wyciszcie się, moje ukochane dzieci i posłuchajcie tej pięknej pieśni waszych serc.

Jestem Gaja. W kryształowym świetle Miłości.      

środa, 29 sierpnia 2012

Zaczarowany świat


18.08.2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 13


Chcę zaczarować świat. Mój mały, nieznaczący mikroświatek. Co robię? Materializuję moje myśli? Bo jeśli wszystko jest we mnie, jeśli we mnie samej zamyka się mój świat, to mogę z nim zrobić wszystko, czego zapragnę. Dosłownie wszystko!  No dobra, to zaczynamy.

Co chcę zmienić? Dobre ptanie.... co chcę zmienić? Właściwie wszystko mam. Piękny świat wokół mnie. Cudowna natura, która mnie na codzień pieści swoim pięknem. Obojętnie, gdzie jestem. Wszystko cieszy moje oko. Architektura miast, które zwiedzam, prostota wiosek i jej mieszkańców. Uśmiech na twarzy tak wielu ludzi, których spotykam. Nawet nieznajomych. Dlaczego się wszyscy do mnie uśmiechają? Serce się raduje na samą myśl o tym. Śpiew ptaków, szelest wiatru, słońce, deszcz, śnieg, chlapa i szarość jesienno-zimowych dni... To wszystko jest piękne, bo w tej szarości dnia dostrzegam uroki innych spraw. Zawsze znajdzie się w zasięgu oka jakiś miły punkt zaczepienia....

Moje potrzeby? Im  mniejsze tym cudowniejsze. Marchewka na obiad? Wspaniale, jaka to słodycz istnienia. Sama ją posieję i radosnym okiem będę towarzyszyć jej wzrastaniu. Czyż życie nie jest cudowne? Ono jest już od dawna zaczarowane moją świadomością dostrzegania piękna. Ono jest. Wszędzie. Znajdziemy je harmonizując pryzmat spojrzenia poprzez serce.

Otwarcie serca i radosny pokłon dla istnienia tu i teraz. Zaczaruj swój świat także dla siebie.....

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Świadomość Chrystusowa


17.08.2012
Dziennik Wzniesieniowy - Część 12 

Zajrzyjmy na moment do portalu Wiedzy Emocjonalnej. Mówimy, że zalała nas ostatnio fala Miłości. To Miłość Chrystusowa. Nie mówimy o żadnej religii. Miłość Chrystusowa to fala energii, która jak bumerang dociera do Ziemi w określonych odstępach czasu, otwierając w ludzkich sercach, w sercach wszelkich istnień, harmonijną falę wyciszenia i spokoju. Fala Chrystusowej Miłości niweluje strach. To jej pierwszy objaw. Zamyka kanały negatywnej energii DEVY, będącej także jednym z elementów Całości. Znamy ją, to ona współpracuje ze Zródłem, produkując Moc dualności. Energia DEVY jst siostrą Chrystusowej Miłości. Jest niezbędna w aktach tworzenia życia w 3 gęstości. Poprzez swoją zdolność kumulowania rezonansowych fal, rozwija ekstremalne odbicia, służące zachowaniu równowagi. Wyzerowanie oznacza stabilizację. Stabilność trzeciej gęstości, trzeciego wymiaru. Gdyby pomiędzy energiami Chrystusowej Miłości i DEVY istniała równowaga, życie w trzeciej gęstości przebiegało by również w pełnym rozkwicie i rozwoju.  Świadomość Chrystusowa bazuje na miłości. Energia DEVY na strachu. Strach jest napędem samozachowawczym. Wyzwala aktywności związane z zabezpieczeniem bytu. Strach jest również elementem Harmonii. Jego brak prowadzi do zaniku dbałości o podstawowe potrzeby trzeciego wymiaru. Czyli, mówiąc po ludzku, strach był od zarania dziejów ludzkości elementem popędu samozachowawczego. Należy zrozumieć zależności wynikające z dualnego systemu emocjonalnego, jako budulca bazy życia w 3 gęstości. Systemu, który przez tysiąclecia wykorzystywany był jednak przez żądnych posiadania i przemocy. Systemu dostarczającego jednocześnie narzędzi zniszczenia, zagłady i totalnego zniewolenia istnień. Przez tysiące lat energie Zródła dostarczały zatem bazom życia doświadczalnego (także i na Ziemi) energie wyrównawcze, ażeby utrzymać istnienie i nie doprowadzić do doszczętnego wyniszczenia i zagłady planetarnej.

Zwiększone przypływy Miłości przebudzają od nowa świadomość istnienia w systemie ponadczasowości.  Przebudzona dzięki temu świadomość, oparta na wewnętrznych walorach duchowych wartości i ich rozwoju, jest przypływem i rozwojem Universalnej, wszechogarniającej Swiadomości Chrystusowej. Wartość istnienia w całokształcie określona jest bezwzględnym poszanowaniem, szacunkiem, dziękczynnością  i wdzięcznością za wszystko, co stworzone. Uczuć znanych wszystkim, u których nastąpiło uruchomienie inteligencji serca, jego otwarcie na bezpośredni przepływ życiodajnych, świetlistych energii Zródła.
Energia wypływająca z serca uruchamia wpływy Swiadomości Chrystusowej na życie jednostki. Kumuluje kwanty myślokształtów, oczyszcza i harmonizuje pola energetyczne wokół niej. Zamyka obieg w polu określonym świętą geometrią, wyznaczonym dla każdego istnienia w Planie Stworzenia. Wszystko wraca do Zródła. Świadomość Chrystusowa jest falą  rozdzielającą fale polaryzacji. Rozdział fali DEVY inicjuje proces wzniesienia na wyższe poziomy wibracji. Produktem wzniesienia jest osiągnięcie życia w obfitości, dobrobycie, dostatku, harmonii, radości i miłości. Wyrównanie poziomów zrównoważonego bytu wszystkich istnień, w którch Uniwersalna Swiadomość Chrystusowa zajęła miejsce dualności. Świadomość Chrystusowa to połączenie ze Zródłem. To Jam Jest w Jedności. Korelacja zależności  JA to wszechświat - Wszechświat to JA. Mikro- i Makrokosmos we mnie. Jedność w alchemii harmoniczności. 

piątek, 24 sierpnia 2012

Atlantyda


14. sierpnia - Dziennik Wznisieniowy - Część 11

ATLANTYDA

Fale oceanu niosą ze sobą niezwykle ciekawe informacje. Docierając do brzegu i kończąc swoje zadanie, każda fala pozostawia pewien przetransportowany kod, który można odczytać jak jedną linię w książce. Pojedyńcze frazy mogą nic nie oznaczać. Trzeba się najpierw wsłuchać w szum morza. Wtedy przyjdzie właściwa informacja. One mają podobną funkcję do spełnienia jak zakodowane znaki na polach zbożowych.

Dzisiaj wsłuchiwałam się w te informacje, niesione szumem fal oceanu atlantydzkiego. Oto, co otrzymałam:

Jestem dzisiaj trochę wzburzone. Ale nie z powodu złości. Po prostu skumulowała się masa informacji, które jeszcze nie zostały odebrane. Jak to dobrze, że dzisiaj to zrobisz. 

To słowa Atlantydy, przekazane falami Atlantyku. 

Jeszcze nie tak dawno spaliście głębokim snem. Ale dzisiaj się powoli przebudzacie, moi kochani. Jesteście już aktywni, akompaniujecie wzniesieniowym energiom, które się już na całej planecie pięknie rozeszły.
Ja, Atlantyda, nie jestem tylko zatopionym kontynentem. Jestem Energią, tak samo obecną przez całe eony czasu jak Energia Zródła, Chrystusowa Miłość. Z niej powstałam, z niej wykreowała się moja własna, specyficzna Moc, którą jestem nacechowana.
Kim i czym jestem? Jestem młodszą siostrą Gaji, odpowiedzialną za Harmonię Istnienia. Wniosłam do kobierca wiedzy technikę i technologię życia w społeczności najwyższego rozwoju. Wielu mędrców ją opisało. Natchnęłam tym impulsem Platona. To od niego wyszło Idealne Państwo.  Wiele wcieleń znalazło ze mną kontakt. Ale zachowali wiedzę o mnie dla samych siebie, ciesząc się jej tajnikami. Dzisiaj chcę się ujawnić. Chcę, ażeby moje pola energii zostały zidentyfikowane. A jest to możliwe poprzez świadome przywołanie mnie, mojego imienia. Świadoma praca ze mną tak, jak to było w okresie zmaterializowanej Atlantydy.

Ja, Atlantyda, wszechogarniająca energia Harmoniczności i Rozwoju, otwieram swój Portal Tu i Teraz. Każdy, kto mnie teraz do siebie przywoła, otrzyma ode mnie instrukcje na tematy, które go nurtują. Wszelkie kody i pieczęcie podświadomości będą przeze mnie zaktywizowane. Wasze życiowe przesłanie zostanie uaktywnione i ujawnione.
Nadszedł czas Złotej Ery, wracają czasy Atlantydy. Moje czasy. Daję potencjał kreatywności wszystkim ludziom. Wnoszę twórczą energię we wszystkie dziedziny życia.

Jestem siostrą Gaji, dzieckiem Chrystusowej Miłości. Energią Harmoniczności i Rozwoju.
Otwieram Portal.  Jestem Atlantyda. 

czwartek, 23 sierpnia 2012

Historia pewnej tęsknoty


11. sierpnia 2012 
Dziennik wzniesieniowy - Część 10


Dlaczego tak kocham papużki? Jak je widzę, moje serce raduje się, płynie do nich ogromna fala miłości i tęsknoty. Nie wiem, dlaczego tak ogromnie tęsknię. Dzisiaj zadaję sobie to pytanie. Oto obraz, który otrzymałam:
Jestem młodzieńcem, siedzę nad spokojną wodą pięknego górskiego jeziora i puszczam „kaczki” z płaskich kamyczków. Po chwili podchodzi nad wodę piękna dziewczyna. Ma długi, złocisty warkocz. Robi pranie w jeziorze, nucąc jakąś miłą melodię. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego spojrzenia.  Pobraliśmy się. Zamieszkaliśmy w maleńkim domku nad jeziorem. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Ciąża, poród. Ciężki poród. Urodziła się nam dziewczynka, ale niestety, zaraz po porodzie zmarła. Najpierw to maleństwo a potem  moja ukochana żona. Bardzo rozpaczałem po śmierci obojga. Pochowałem obie moje ukochane istotki zaraz przy domu. Grób obłożyłem kamykami, pomiędzy którymi zaczęła wyrastać piękna trawka i polne kwiatki. Pewnego dnia ujrzałem papużkę siedzącą na tym grobie. Gdy podszedłem, ona się nie przestraszła i nie odleciała. Szybko się zaprzyjaźniliśmy.  Miałem wspaniałą towarzyszkę, która nawet zacząła mówić. Pierwsze słówka skrzecząco i zabawnie. Mieliśmy dużo zabawy w nauce nowych słówek. Pewnego ranka zaobserwowałem, że papużka zrywa z grobu ździebełka trawki i z nimi znika. Odfruwała do dużego drzewa, ukrytego za jedną ze skał. Pewnego dnia papużka zniknęła. Na próżno jej szukałem. Nie było po niej śladu.... zniknęła. Pozostała po niej tylko wielka tęsknota...
Ale po pewnym czasie wróciła. Nie sama, tylko ze swoim dzieciątkiem, maleńką papużką, która jeszcze wprawdzie niezdarnie fruwała, ale z pomocą mamy dzielnie pokonała tą odległość. Moja radość nie miała granic. Od tej pory spędziliśmy z sobą wiele wiele lat. W miłości, radości i wspólnej przyjaźni i zabawie. Ta papużka była duszą mojej ukochanej żony. Potem dołączyła do nas duszyczka naszej córeczki. Przyjęły postać papużek. Nasze serca złączyły się na wieki ......

Od dzieciństwa do dzisiaj tęsknię do papużek. Kocham je przeogromnie. I jestem szczęśliwa, widząc je na wolności. Codziennie przelatują nad moim domem. Siadają na pobliskich drzewach, prowadząc swoje radośnie skrzeczące konferencje.  Jestem wdzięczna za tą wizję. Kocham was, moje ukochane papużki. 


środa, 22 sierpnia 2012

Kody przebudzenia


11. sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 9

Powoli kody przebudzenia informacji ze Zródła Prawiedzy zamykają w całość system oddziaływania impulsów i intuicyjnego odbioru pojedyńczych sygnałów.
Już wiem, dlaczego przybyłam do Brazylii i miałam tu pozostać do końca 2012 roku. Znam już swoje zadanie na kolejne miesiące. Poznałam swoją prahistorię. 

Otrzymałam precyzyjne instrukcje, co mam robić do końca tego roku. Mam odnaleźć miejsce, w którym znajduje się jeden z dziewięciu ukrytych kryształów atlantydzkich, fioletowy kryształ dźwięku, który został ukryty w Brazylii, na Bahi. Intuicyjnie wiem, że ten kryształ znajduje się na terenie Chappada Diamantina. 12-12-12 (12-go grudnia 2012 roku) mam tam być, w miejscu dokładnie określonym przez koordynaty, które otrzymam. Należę do grona STRAZNIKOW FIOLETOWEGO KRYSZTAŁU DŹWIĘKU. Po okresie atlantydzkim moje kolejne wcielenia miały związek z ochroną tych kryształów. Dlatego jestem w Brazylii właśnie teraz, właśnie na Bahii. Moje ponowne przebudzenie i dostęp do prawiedzy zawdzięczam chwili wyciszenia, w jaką weszłam. Uzyskałam dostęp do Bazy Nieskończonej Wiedzy. Wszystko ma teraz dla mnie bardzo logiczny związek. Często we śnie bywałam orłem, który mieszkał właśnie w Chappada Diamantina i pilnował dostępu do jaskini, w której jest on ukryty. Moje atlantydzkie korzenie są mocno powiązane z Syriuszem. Moimi zwierzętami Mocy są delfiny. To od nich otrzymam w odpowiednim czasie koordynaty ukrytej komnaty fioletowego kryształu dźwięku.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Kurs wiedzy o przyszłości


8-10. sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 8

Przez kolejne trzy dni, codziennie otrzymuję wgląd w modele przyszłości. Tej niedalekiej przyszłości, gdzie nie będzie jeszcze zastosowana technika przebudzonej inteligencji atlantydów.  Otrzymywałam obrazy coraz bardziej szczegółowe i co ciekawe,  były one przez całe trzy dni tak dozowane, jakbym była na jakichś specjalistycznych warsztatach. Wykłady, przerwy, zabawa (fale wesołości, czas na zabawę ze zwierzakami, jakieś fajne wesołe incydenty), cisza nocna i na następny dzień zajęcia od nowa…. No niesamowite. Po trzech dniach tematy były doszlifowane i zamknięte w pakunku nowej wiedzy.
Wiedza nakrojona była dokładnie do mojej profesji. Pojawiły się dwa tematy, jeden związany z ochroną naszej planety, ochroną natury, z zakresu technicznej ochrony środowiska. Temat sam w sobie nie jest nowy, ale genialnie zmodyfikowany w szczegółach i rozwiązaniach technicznych, tak że mógłby się nadawać do opatentowania.  
Drugim tematem jest nowa organizacja pracy. Nowy model zatrudnienia, systemu pracy i wynagrodzenia, świadczeń socjalnych i rozwoju jednostki. Model, jaki jeszcze nie istnieje. Bez szefów, zarządców, kierowników, liderów.  Cudowny, etyczny i efektywny model, zbudowany na poszanowaniu, wspólnej potrzebie rozwoju osobistego i potrzebie wykonywania pracy w poczuciu radosnej kreatywności i dowartościowania. Piękny i zarazem realny model, w którym nie mają miejsca żadne szykany, mobing czy konkurencja. Ech, mówię wam, warto brać udział w takich warsztatach (uśmieszek radości).
Otrzymałam cudowną bazę wiadomości, którą będę mogła wykorzystać w powzniesieniowej służbie naszej planecie i jej mieszkańcom.   

Chcę przy tej okazji wyjaśnić, że proces wzniesienia naszej Planety i jej najbliższa przyszłość jest dla mnie z konkretnego powodu niejako ważniejszy niż moje osobiste postępy podczas wzniesienia. Co to oznacza? Oznacza to, że myślowo zakotwiczona jestem w pobliżu Gaji i jej aktualnych spraw. Następne zapiski w moim wzniesieniowym dzienniku to zobrazują. Pragnę służyć Gaji i jej rodzinie całym sercem, to moje życiowe posłannictwo, niezależnie od gęstości i wymiaru, w którym się znajdę.   
Wyjaśniam to z myślą o tych wszystkich, którzy z datą 21.12.2012 wiążą koniec procesu wzrastania i finał swojego osobistego wzniesienia. Kochani! Za horyzontem też jest światło! Po tej dacie nasza planeta będzie się nadal rozwijała i cudowną energią 5 gęstości umożliwiała swoim mieszkańcom kształtowanie życia w duchu Złotej Ery. Pracując z nią i dla niej, również otrzymamy wszystkie możliwości osobistego rozwoju, jakie niesie za sobą 5 wymiar. Jeśli pragniemy lewitować, materializować myśli i pragnienia, stać się alchemikami, wkroczyć w sferę nieśmiertelności - to wszystko będzie w 5 wymiarze możliwe. Ale nie zapominajmy - "normalne" życie także będzie się toczyć dalej. Nasza planeta będzie nas, Lightworkerów ciągle jeszcze potrzebowała! Budowniczych Złotej Ery. Połączonych z jej sercem.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Iluzja i rzeczywistość


7 sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 7


Zaciekawiła mnie dzisiaj informacja na temat nowego projektu -  dotacji 5 milionów dolarów na naukowe zbadanie kwestii życia po śmierci, nieśmiertelności, tzw. „Immortality Project”(Josh Templeton Fundation). Kierujący tym projektem filozof Prof.  Fischer wypowiedział takie ciekawe zdanie: „Chcemy wiedzieć, czy to, o czym w ostatnich dziesięcioleciach relacjonują miliony już ludzi o kontaktach i doświadczeniach poza ciałem, potwierdzających życie po życiu jest prawdą, czy to tylko „biologicznie indukowana iluzja”.

Zaciekawił mnie ten temat z punktu widzenia mojej wewnętrznej wiedzy. Postanowiłam dzisiaj medytować na temat: co jest rzeczywistością a co iluzją?

Dzisiejszy kontakt był bardzo cudowny i intensywny, wniósł nowe wspaniałe aspekty.
Kiedy weszłam w siebie, wyciszyłam się jak zawsze, poprosiłam WJ o kontakt, już wewnętrznie czując, że będzie on dzisiaj inny. Zalała mnie fala wzruszenia i ogromna potrzeba poczucia fizycznego, zmaterializowanego kontaktu z nią, moją WJ, moim Duchem, moim Ojcem-Matką. Zaczęły płynąć łzy wzruszenia, tęsknoty. Wypuściłam z siebie coś w rodzaju: ja chcę do WAS.... Poczułam wtedy cudowne ciepło i znalazłam się jako malutka istotka, siedząca na udzie ogromnej istoty, wtulona w nią, obejmując małymi łapkami jej brzuch. Podniosłam głowę i ujrzałam... ogromnego Buddę, siedzącego w pozycji lotosu. Uśmiechniętego, takiego, jakiego wszyscy znamy. Siedziałam a raczej wtulona byłam w tym ogromnym Duchu-Buddy.  Czując wszystkimi zmysłami cudowność tej chwili wyszeptałam: Tak tęsknię za Wami, tak tęsknie do naszej Jedności...
Budda przytulił mnie i powiedział. No już dobrze. Od teraz już zawsze będziemy się wspólnie  kontaktować w takiej właśnie pozycji. Będziesz siedziała ze mną w takiej pozycji, przytulona i otulona Miłością. Promieniałam ze szczęścia. Było mi BOSKO.
Zwróciłam uwagę na jego duży brzuch. Wtedy odpowiedział, że tą właśnie drogą rodzą się już od wielu wielu lat ludzie, którz przychodzą na świat z Miłością Chrystusową. Ty też się tak narodziłaś. I miałaś okazję spotkać się z żywym Istnieniem Boskości, Teresą Ramarajarą, która również rodzi takie istnienia. Nie jest to poród fizyczny, lecz kształtowanie w łonie, w brzuchu jeszcze niezmaterializowanych istnień, które wysyłane są w eterze do świętego połączenia z płodem w poczęciu . Odbywa się tak na całej ziemskiej planecie. Są to wybrane dusze, którym wszczepienie energii Chrstusowej Miłości odbywa się właśnie na Ziemi. Aktualnie robimy to pomagając Gaji w procesie wznoszenia. Poznałaś Teresę, znasz jej historię (Brazylijka, medium). Na jej temat jest wiele literatury naukowej, ponieważ udostępniła ona nauce wszystkie fakty dokumentujące jej Boskość. Jej brzuch rośnie w cyklu 28 dniowym jak u kobiety ciężarnej, osiągając rozmiar 9 miesiąca ciąży. Po tym okresie następuje poród. Nie materialny, bez bólu. Ona  ma przez cały czas kilkugodzinnego porodu stan wzniesieniowego orgazmu.  Była normalną kobietą, urodziła 4 dzieci. Aktualnie przez cały jej kręgosłup aż do szyszynki przebiega gruba na 2 mm srebrna nić (widoczna na zdjęciach rentgenowskich. CT to potwierdza). Podczas zachodzących w jej ciele zmian fizycznych, nastąpił proces hermafrodytyzmu oraz pojawiły dodatkowe, nieznane gruczoły powodujące znaczne powiększanie się łopatek. Podczas kilkugodzinnego śpiewu kreowanch przez nią mantr, następuje w jej ciele proces świętego zapładniania. Odżywia się praną, tylko po porodzie przyjmuje bardzo niewielkie ilości wegańskiego pokarmu i napoje. W taki sposób Teresa, która jest wzniesionym Mistrzem na 8 wymiarze wzniesienia, uzdrowicielką i medium, tworzy tysiące mikroskopijnych jajeczek nieśmiertelności z zakodowaną energią Chrystusowej Miłości, które przenoszone są z eterem do kobiet z poczętą ciążą. Cudowne fakty. Jesteśmy świadkami prawdziwej historii. Takich Mistrzów jak Teresa jest aktualnie na Ziemi kilkunastu. I wszyscy przyczyniają się do narodzin kryształowych dzieci z Chrystusową Miłością. Dlatego to, co wiecie o przebudzaniu się dorosłych już istnień, teraz masowo występuje u dzieci. Na świat przyszły już miliony takich istnień i w ciągu kilkudziesięciu lat przyjdą kolejne miliony. Powstaje nowa, cudowna społeczność kryształowych ludzi.  
Budda wykonywał dokładnie te same czynności, dlatego miewał tak duży brzuch, co znamy z jego wizerunków. Dla wtajemniczonych wiemy już, że przyczyną była „ciąża chrystusowej miłości” i „rodzenie” nowych zalążków wzniesieniowch istnień...

Stawiam teraz pytanie. Co jest realnością a co iluzją w moim świecie?
Otrzmałam odpowiedź, że wszystko jest rzeczywistością. Nie ma iluzji, droga Miro. Po raz pierwszy usłyszałam swoje imię. Czy oznacza to, że jest to imię MOJEJ WIECZNOSCI? (Jestem szczęśliwa).
Wszystko i dla wszystkich, obojętnie, co robicie i gdzie się znajdujcie jest rzeczywistością. Zauważcie, że istnienie dotyczy tylko chwili Tu i Teraz. Nie ma przyszłości i przeszłości w tych sekundach, chwili waszego istnienia.
Musiałam drążyć tą kwestię, bo mi nie dawała spokoju. No to jak, przecież raz jestem w realnym życiu a raz, na przykład teraz, w nierealnym. Jestem tylko w myślach. Rozmawiam z tobą, nawet widzę ciebie i wiele innych obrazów, ale to nie jest ten realny świat, do którego powracam, jak otworzę oczy i powiem sobie stop! Powrót!. Czy to nie jest iluzją?

Otrzymasz teraz wgląd w pewne fakty, które są różnie interpretowane. Mając wgląd do prawdy i prawiedzy miej świadomość, że chodzi teraz wyłącznie o interpretację słowa, pojęcia.

Tak, możesz zatrzymać klatki. Możesz wchodzić w inne obrazy. Pamiętasz aparat do wyświetlania slajdów?  On automatycznie pokazywał zdjęcie, po czym je zamykał i otwierał następne. Wyobraź sobie taki aparat z miliardami, tryliardami, ba, nieskończoną ilością klatek. Widzisz to? Taki ciągnący się w przestworzach, nieskończenie długi aparacik z klateczkami, ha ha ha. A w każdej klateczce jest obrazek, scena z jakiejś rzeczywistości. Możesz go obejrzeć, możesz również do niego wejść. Ta Stop- klatka nie jest jednak tylko zdjęciem, uchwyconym momentem jakiejś rzeczywistości, tylko filmem. Jak tylko w tą klatkę wejdziesz, znajdziesz się w nim, ten film może trwać kilka minut, ale może także trwać tysiące lat, rozumiesz? I każda Stop-klatka pokazuje inną rzeczywistość. Jest ich nieskończenie wiele. Taka wielka, tworzona przez miliony lat, suma doświadczeń.

Czy jest zatem jakiś system sterujący tą machinerią? Stwórca i kreator tego całego systemu może równie dobrze zmienić pewnego dnia reguły gry i wymazać to wszystko, zniweczyć. Wymyśleć coś nowego na bazie tylu doświadczeń... 

Nie, nie może.... I nie zrobię tego. Nigdy. A wiesz dlaczego? Jestem czystą energia Chrystusowej Miłości. Kocham wszystkie kreacje i całokształt naszego Jestestwa w JAM JEST. JAM JEST  Miłością, czystą, potężną siłą miłości. Miłość nie burzy, nie niweczy, lecz kreuje, moja kochana.
O Boże, z Tobą rozmawiam? Jesteś tu? Jeszcze nie potrafię uwierzyć.... To był cudowny, radosny moment mojej medytacji. Moja pierwsza rozmowa z BOGIEM w JAM JEST....

Jesteś w naszej kolebce, ukochana. Z Ojcem-Matką. Jesteś w JEDYNEJ RZECZYWISTOSCI. A ona JEST.

Iluzja, to jest miano, jakie otrzymało zjawisko stanu przejściowego pomiędzy dokonanymi rzeczywistościami. Bo przecież ciągle jeszcze kreujecie i tworzycie. Waszą iluzorcznością jest przeświadczenie, że to, czego dokonujecie jest nowym wytworem waszej JAŹNI. Ale tak naprawdę, w rzeczywistości to tylko to uczucie samo w sobie, to przeświadczenie jest właśnie iluzją. Cała reszta jest rzeczywistością.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Pierwsze spotkanie


6. sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 6


Mój pierwszy w życiu fizyczny kontakt ze słońcem. Nigdy przedtem to się nie zdarzyło. Rano, wychodząc na taras na powitanie dnia, witam także słońce. Podchodzę na nasłonecznionej części tarasu do miejsca, gdzie ono świeci w całej swojej okazałości i z zamkniętymi oczami uśmiecham się do niego, wdychając tą cudowną energię jego ciepełka i oddając mu wydechem moją Miłość. Dzisiaj było jednak innaczej. Idąc na wschodnią część tarasu, nagle zaczęłam się słońcu przyglądać! Patrzyłam wprost na jego tarczę tak, jak się patrzy w nocy na pełnię księżyca. Dzisiaj zaskoczył mnie fakt, że nie spuszczałam ze słońca oczu. Jego oślepiającą żółtą tarczę przysłoniła inna, zewnętrzna, matowa tarcza, jakby piłeczka pimpongowa tak, że mogłam na nie patrzeć dłuższą chwilę. Ta tarcza przesuwała się od czasu do czasu odrobinkę, ukazując rozgrzane do białości, sypiące złotem słońce. Widziałam ogromną dynamikę wokół niego. Spirale, wirujące wokół niego naprzemian w lewo i w prawo, odśrodkowe promieniowanie coraz bardziej powiększających się żółto- pomarańczowych kręgów. Także samo słońce nie było statyczne, tylko w całej okazałości objawiało swoją żywą, ognistą sferę.
Mogłam się temu widowisku przyglądać bez końca, ale „rozsądek” wziął górę. W obawie przed zaślepieniem albo innymi konsekwencjami (bóle głowy, zawroty etc.) zakończyłam tą obserwację po 2-3  minutach. Była godzina 7 rano, wschód słońca nastąpił półtora godziny wcześniej. 

sobota, 18 sierpnia 2012

Niekompatybilność

5 sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 5

Czym jest niekompatybilność w waszym życiu? Nie ma takiego pojęcia! Wszystko to, co was otacza, jest produktem kreatywności waszej wobraźni. To wy sami stwarzacie sobie obraz, który czasem nie pasuje do ramki, którą także sami stwarzacie, dopasowujecie, dorabiacie. Więc coś tu nie gra, prawda? Otóż to! Niekompatybilność ramek lub obrazu powstaje dlatego, że przyjęliście, że część sytuacji waszego życia MA DO SIEBIE NIE PASOWAC. Ale obie te części są czyste jak kryształ. One do siebie idealnie pasują. Jest to kwestia przyjęcia określonego schematu, powrotu do pierwotnej myśli. Ona oznacza: doskonałość. Jeżeli więc coś wam do siebie nie pasuje, to rozdzielcie od siebie te dwie sprawy, a potem połączcie ponownie z wewnętrznym poczuciem doskonałości. Zróbcie próbę. Pamiętajcie przy tym, że wszystko, dosłownie wszystko, co teraz będziecie robić, wykonujecie powoli, spokojnie i we własnym środku. Powoli i z akceptacją. Akceptujcie Inność, jako produkt doskonałości, która być może została wykształcona w innej (i/lub dla innej) czasoprzestrzeni? Która z pewnością pasuje do jakiegoś IDEALNEGO MODELU RZECZYWISTOSCI.  Jeśli nie tej waszej, to z pewnością gdzie indziej. Ale jest to produkt, wytwór doskonałości. Zróbcie zatem ukłon w jego kierunku. Wyślijcie mu miłość i podziękujcie, że zechciał wam w jakiejś części waszego ziemskiego istnienia towarzyszyć. Podziękujcie, zaakceptujcie. Prześpijcie się z tym na spokojnie. A potem powitajcie ponownie w waszm życiu. Widzicie to teraz innaczej? Jest już kompatybilne?

piątek, 17 sierpnia 2012

Jest nas wielu!

5 sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 4


Rozpoczęcie pracy z aktywacją impulsów kodu oraz ponowne zetknięcie się z metodami pracy Melchizdeka – to był najcudowniejszy strzał w 10-tkę. Dzięki tym impulsom przerwana została u mnie siatka struktury czwartej gęstości. Nareszcie udało mi się z niej wydostać. Jak to dobrze, że jest to okres przejściowy dla Ziemi i ludzi. Z pewnością nie wszyscy przejdą i przechodzą ten stan jednocześnie.
Dziś, z prspektywy kilku dni mogę już przekazać radość i ulgę, jaka towarzyszy uwalnianiu się z tej czwartej gęstości. Ona jest jeszcze gorsza od trzeciej, bo kumuluje w sobie wszystkie bolesne lub przygniatające doznania w niezwykle krótkim, kilkumiesięcznym okresie.   Stąd ten chaos, jaki towarzyszył tym dniom. Brak stabilizacji, całkowite zatracenie się w ciągle zmieniających się sytuacjach, rozwiązaniach, akcjach i tematach. Totalny chaos mentalny. Gęsta, nieprzyjemna atmosfera, brak zrozumienia wsród najbliższych, kłótnie, wyrzuty, pranie brudów, załamanie zwierciadła prawdy, brak prawdy, totalna wirówka iluzorczności. Taka jest atmosfera czwarteej gęstości. Mogłabym ją śmiało określić mianem PIEKŁA. Tak, tam byłam podczas tych ostatnich kilku miesięcy.
Praca ze świętą geometrią Melchizedeka, jako zadaniem towarzszącym aktywizacji impulsów wzniesieniowego światła, rozbudziła we mnie uśpioną świadomość. Teraz codziennie pochłaniam informacje z jego książki „Pradawna Tajemnica kwiatu Życia”. To ona właśnie stała się moim impulsem, codzienną lekturą i towarzyszem przemiany z kokonu w motyla.                    
Intuicyjnie czuję, że ten ponowny rozkwit będzie czymś równie pięknym jak mój stan ducha w drugiej połowie 2010, albo jeszcze piekniejszy.

Wiem, że nie tylko ja doznałam wcześniejszego wzniesienia. Wszyscy, my wszyscy, którzy wysyłamy, emitujemy bezinteresowną Miłość, dzieląc się nią z innymi, jesteśmy ludźmi WZNIESIONYMI.
Jesteśmy na 5 poziomie, w piątej gęstości. Jest to poprzeczka dla nas ludzi, którzy świadomie zdecydowali się pozostać na tej planecie i jej służyć, w budowie Złotej Ery. Właściwie powinniśmy ją nazwać ERĄ KRYSZTAŁOWĄ. Nasza planeta przeistoczyła się w planetę kryształową.  A my, ludzie, przyjmujemy jej strukturę, odbudowując dawne kody struktury węglowej. Jak poczwarki, tkwimy jeszcze w naszych starych korpusach. I powolutku, bardzo powolutku, budujemy swoją piękną kryształową strukturę.

Jest nas wielu. Kochani! Stanowimy liczną grupę wzniesionych! Naszą połączoną miłością będziemy już niedługo tworzyć własne kody światła. A ono będzie materializować je zgodnie z wolą naszych serc.
Tworzmy Kryształową Erę Miłości i Czystości. Tworzymy nowe struktury życia, oparte na Spełnieniu i Radości. Według zasad Złotego Podziału. Wszystko do nas przyjdzie, co zapragniemy sercem i uruchomimy czystością jego zamiarów. W tym duchu, duchu spokoju, zaufania i radości, oddaję się chwili. W tu i teraz. Ona trwa!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Pierwsza Prawda

4 sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 3


Dzisiaj uzyskałam wgląd w rozwój wydarzeń.

1. Znajduję sie w piątym wymiarze już od czerwca 2010. W tym czasie rozpoczęło się moje wzniesienie, krótko po zakończeniu pracy z drzewem życia, która trwała codziennie przez 11 miesięcy. Praca ta, będąca manifestacją wiedzy Melchizedeka i Bardona, przekazanej przez Braana O. Hodappa w książce przekazującej starożytnią wiedzę na temat drzewa życia i odsłaniającej sztukę jego kreowania. Po tym okresie pojawiła się przepiękna fala mentalnej kreatywności, zaczęłam pisać cudowne teksty poetyckie i rozpoczął się codzienny channeling informacji otrzymywanych od Jana Pawła II. Docieranie do wiedzy, która miała być dla mnie otwarciem „okna na świat” i aktywne uczestnictwo w dokonujących się w nim przemian. W październiku 2010 zakończyłam ten codzienny channeling, tak powstała książka „Droga do przyszłości”.  Fala, jaka przyszła do mnie, to były narodziny wielkiej, bezwarunkowej Miłości we mnie, wyrażanej codziennym błogosławieniem Istnienia, empatią i współodczuwaniem, wysyłaniem jej naszej Planecie, bliskim kontaktem z Gają. Wysyłaniem tej Miłości kanałami przekazów medialnych. Internetem, na Facebooku. Wysyłanie jej w telepatycznych kontaktach z coraz większą grupą ukochanych, tak samo jak ja wznoszących się Istnień. Stan ten trwa nieprzerwanie do dzisiejszego dnia.

2. Otrzymałam informację, że okres od lutego do końca lipca 2012 był moim „spadkiem” do czwartego, przejściowego wymiaru gęstości, w którym się znalazła nasza Planeta. Pogubiłam się w nim totalnie. Teraz wchodzę z powrotem do piątego wymiaru. Stąd pochodzić będą wszystkie moje dalsze informacje.




środa, 15 sierpnia 2012

Powrót do siebie

3 Sierpnia 2012 
Dziennik Wzniesieniowy - Część 2

Wykonałam pierwsze kroki. Tymczasowa przerwa na facebooku. Musiałam, już nie mogłam dłużej. Coś we mnie wołało – zostaw to! Wróć do siebie. Teraz jest czas wewnętrznej pracy i przeróbki.

Jakiej przeróbki? O co chodzi? ....

Wracam.... kilka tygodni wcześniej.... a właściwie wszystko zaczęło się z początkiem roku. Słynny 5 luty.... kiedy z ogromną siłą przypłynęła inna Fala. Niezmiernie burzliwa i zakłócająca dotychczasowy „porządek”. Ale nazwijmy to po imieniu. Żaden porządek, raczej potworny bałagan, tylko niewypowiedziany, skrzętnie zamykany w skarbnicy cierpliwości. Nastąpił wybuch, uwolnienie się prawdy, wybuch potwornie bolesny. Zakłócenia, dewastacja. Czas na zrobienie porządków. Rozdział, który jednocześnie wywołał następujące po sobie reakcje. Jak rozpad atomów. Burzliwie, raniąco, boleśnie. Moje prwatne życie zaczynało się rujnować. Wszystko, co zostało zbudowane, powoli zatracało swoje kształty. Powoli nie zostało nic...
Ciągle w uszach powtarzana nuta: samowystarczalność, niezależność, rozszczepienie, własna ścieżka. Pojawił się aspekt mocno rozwijającej się męskiej energii. Męski aspekt we mnie. Samowystarczalność. Praca. Utrzymanie. Egzystencja. Wkroczyły do akcji działania. Koncepty. Rozmowy, aktywności. Jednak nic tak do końca nie otrzymało mojego wwnętrznego zezwolenia, mojej akceptacji. Wytworzył się potężny wewnętrzny konflikt. Brak wierności sobie. Swoim ideałom. Spójności i jedności. Działałam, czując prowadzenie mojej męskiej strony we mnie. Przyjmowałam wiele możliwości jako otwarte drogi. Bez większej, gruntownej analizy. Wewnętrzna potrzeba zajęcia określonej pozycji w życiu, zwanej stabilizacją i zaspokojeniem potrzeb egzystencjalnych była silna i logiczna. Tak. Po prostu logiczna. Ale kompletnie niekompatybilna z aktualną potrzebą ziemskiego Czasu.
Zatracałam wrażliwość. Żyjąc w duchu wzniesieniowej energii Miłości, dopuszczałam jednocześnie do głosu niskie energie coraz bardziej dominujących materialistycznych potrzeb.  Czułam silną potrzebę przeskoczenia aspektu wznoszenia i trwania obiema nogami w trzecim wymiarze...Jednak nic nie miało stabilnej bazy. Bez przerwy czułam się jak na karuzeli. Niewierna sobie, swoim ideałom, miotająca się, obca mi istota, z którą nie byłam w stanie się idntyfikować. Ale musiałam. Przecież ciągle to byłam JA. Jakaś część mnie.
Będąc w tym głębokim dole, WRESZCIE dopuściłam ponownie do głosu moją drugą JA. Siebie samą, moje wnętrze i to, co mi w tm trudnym, kilkumiesięcznym okresie szarpaniny z demonami materializmu nieustannie towarzyszyło...

W ciagu zaledwie kilkunastu godzin....

Odpadła ta nieznośna maska, moje trójwymiarowe ciało, oblepione grubą skorupą, zaczęło się z niej uwalniać. Skorupa zaczęła pękać i grubymi kawałkami odpadać. Wyłoniła się subtelność, wyciszenie...

Otrzymywałam z każdej strony piękne prezenty. Cudne, głaskające i tulące słowa, teksty, myślokształty. Poczułam, jak uwalnia się ode mnie przywiązanie do ziemskich parametrów istnienia. Nakazów, modeli, schematów. To wszystko przestało mieć nagle sens. Wyłoniła się nowa forma ponadczasowości....

Wiem. Że jestem. Żyję. Tymi samymi oczami patrzę na świat. Co się zmieniło? Jeszcze nie wiem, nie potrafię tego dzisiaj określić. Czuję się, jak bym tkwiła w procesie kreacji mnie samej. Jeszcze maleńka, nie umiąca mówić, mała kruszynka....
Nic nie piszę o miłości.... bo to jest już trwały, zastany stan. Każda sekunda przepełniona jest miłością we mnie, którą z każdym wydechm wysyłam w świat...
Pozwalam sobie wytrwać, trwać w tym stanie tak długo, jak długo potrzebuje tego moje jestestwo. Nie wiem, jak to teraz określić? Moje serce? Dusza? Ja? WJ? Czuję to całą sobą. Jest to potrzeba mojego JESTESTWA.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Wyciszenie...


Dziennik Wzniesieniowy - Część 1

Kochani czytelnicy i przyjaciele. Znajdujemy się w centrum wzniesieniowego procesu naszej planety. Niektórzy z nas są już w stanie pełnego z nim skoordynowania. Również i ja znajduję się już w tym stanie. Z myślą o unikalności tego zjawiska zdecydowałam się udokumentować moje doświadczenia wznoszenia. Oto one.

1 Sierpnia

Otrzymałam impuls nakazujący mi totalne, bezwzględne wyciszenie. Bez wyjątku. Zamknięcie spraw dnia, wykonanie cięcia pępowiny, wiążącej mnie ze światem, jaki pokochałam. Ale tez z innym jego aspektem, który mną w ostatnim czasie doszczętnie zawładnął. Czułam się uwięziona w schematach i nakazach. Potrzebach chwili, które do tego stopnia przejęły nade mną kontrolę, że zmuszona byłam podporządkowywać im nieomal każdą moją myśl i większość czynów.
Nie oznacza to, że idąc za wewnętrznym impulsem zdecydowałam się zaszyć na odludziu, w jakiejś jaskini albo czterech ścianach i ich nie opuszczać. Zdawałam sobie sprawę, że nastąpi we mnie jakiś przewrót. Coś kiełkowało we mnie już od dawna, ale dzisiejszy dzień miał być dniem wykonawczym. Poczułam w sobie ogromną siłę nakazującą czyn. Nowy, odważny czyn, który miał doprowadzić do przekierowania mojej spirali życia o 180 stopni.

I tak się stało.....

Pierwszy krok – rozstanie z ukochanym, wirtualnym światem przyjaciół.

Napisałam list:

Kochani!
Nadszedł czas, w którym pragnę wam powiedziec... żegnajcie.... Nadszedł czas, w którym muszę się z Wami rozstać, mimo, że jest mi ciężko... To nie jest za sprawą chwili, lecz jest coś, co dokonuje się w mnie już od jakiegoś czasu i z czym starałam się walczyć, chcąc z Wami być....
Jest jeszcze tyle do powiedzenia... Tak bardzo chciałabym wziąść każdego z Was z osobna w objęcia, przytulić, powiedzieć tak wiele osobistych, ciepłych słów... pocieszenia, empatii, radości. Płaczę z Wami i raduję z całego serca. Współczuję, podaję rękę pomocy, chcę wykrzyczeć tak wiele... I podzielić się z Wami tym samym. Moimi radościami i smutkami, wszystkim, co czuję jako człowiek....
Ale przyszedł taki moment, , w którm to wszystko przestało być dla mnie możliwe... zatracam możliwość komunikowania się.... czuję, jak nowe energie pochłaniają całą mnie do swojego wnętrza. Jak w torusie, wciągnięta zostałam do WIELKIEGO SERCA... Obszaru ciszy, spokoju. Słyszę jedynie jego rytm... To jest coś absolutnie nowego i przepięknego jednocześnie. Czuję całą sobą proces wznoszenia.... Czuję, wiem, że jst to droga bardzo osobista, wymagająca odizolowania... droga do siebie, do własnego wnętrza... a jednocześnie do ogromnej kosmicznej przstrzeni JEDNOSCI.
Tak trudno wymawia się to słowo... Ale muszę. Kochani, z jednej strony raduję się RADOSCIA, stanem, którego nie da się opisać. Jestem w tej rzeczywistości, NASZEJ rzeczywistości. I nie ma mnie jednocześnie...
Pamiętajcie, Kocham Was Wielką Miłością. Nie osądzajcie mnie proszę. I o nic nie pytajcie. Odpowiedź leży w KAZDYM Z WAS. Tylko tam ją znajdziecie. KOCHAM WAS. Zegnam się z Wami, ale nie na zawsze.
Tak mi mówi moje serce.....

Zdaję sobie sprawę z tego, że to moje przecięcie pępowiny doprowadzi do jakiegoś wewnętrznego przewrotu. Nie wiem, jaki będzie następny krok. To wszystko jest tak inne od dotychczasowych doświadczeń.... 

cdn.