Przejdź do głównej zawartości

Opowieść o kropelce wody


Pewna mała kropelka wody zawsze marzyła o tym, żeby kiedyś w życiu połączyć się z oceanem i stać się z nim jednością. Cóż, mieszkała jednak oddalona o wiele kilometrów od oceanu. Zdawała sobie z tego sprawę, mimo to nigdy nie przestała o tym marzyć i zastanawiać się, jak to mimo wszystko zrobić. Zaplanowała sobie pewien scenariusz.
Otóż, kiedy spadnie ulewny deszcz, pomyślała, dołączę do zbierających się deszczowych kropli i utworzymy strumyczek. Ten strumyczek dopłynie do małej rzeczki, która z kolei dopłynie do dużej rzeki wpadającej do oceanu...
Genialna idea, ucieszyła się kropelka.
Tylko.... a co będzie, jeżeli nie uda nam się utworzyć strumyczka i zanim dopłyniemy do jakiejś rzeczki, słonko mnie wysuszy i zginę?
Kropelka przestraszyła się tej idei.
Nie, już wolę siedzieć tutaj w cieniu i ukryciu, niż dostać się w szpony promieni słońca, które mnie bezlitośnie wysuszą!
Mijały dni, miesiące, a kropelka była cały czas nieszczęśliwa, bo nie widziała już żadnej możliwości spełnienia się jej marzeń.
Pewnej nocy zerwała się potężna burza i przyszła ogromna ulewa.
To jest ta szansa, pomyślała kropelka i desperacko rzuciła się w strugę deszczu. Złączona z innymi, wartko płynęła w nieznanym kierunku. Wiedziała, że jest tylko jeden możliwy kierunek, a jest nim ukochany ocean.
Nadszedł poranek, słońce wyszło zza horyzontu i zaczęło intensywnie ogrzewać planetę. Temperatura wody w strumyczku podnosiła się, mijały godziny, ale żadna rzeczka się w okolicy nie pojawiała. Sąsiednie kropelki zaczęły się już między sobą żegnać, ale nie było w tym akcie najmniejszego strachu ani żalu.
Siostrzyczki, czy wy się nie boicie śmierci? Spytała kropelka. A one uśmiechnęły się do niej serdecznie, mówiąc: Korpelko, śmierć nie istnieje, my istniejemy wiecznie. Zaraz tego również doświadczysz.
I zdążywszy wypowiedzieć te słowa, zniknęły. Kropelka wiedziała, że teraz przyszła kolej na nią. Czuła, jak jej wodniste ciało zaczyna znikać. Stało to się tak szybko, że nawet nie zdążyła powiedzieć good bye życie...

Mijały chwile, a kropelka ciągle jeszcze czuła się obecna. Gdzie jestem? Co to za dziwne uczucie? Jestem i nie ma mnie zarazem? Czy ktoś mi może to wytłumaczyc?
I wtedy promień słońca, muskający ją delikatnie, odpowiedział:
Kropelko, ty żyjesz, ciagle istniejesz. Jesteś teraz w innej postaci. Jesteś gazem, parą wodną, chmurą w powietrzu, razem z milionem twoich innych sióstr. Wkrótce wrócisz do swojej dawnej formy i staniesz się najszczęśliwszą kropelką na świecie.
Kiedy promyk skończył mówić, chmura znajdowała się już nad oceanem. I zaczęła sie skraplać..... Także nasza kropelka miała to szczęście i zamieniła się w wodę. Spadając do oceanu nie wierzyła własnym oczom. Widząc z góry tą ogromną taflę wody, całą swoją świadomością poddała się tej przecudnej chwili wpadania do oceanu.....

Stała sie nim. Zjednoczona, najszczęśliwsza, silna i ogromna, choć tak maleńka......

Autor: Mira 
W miłości.  Mira Mirantes 

Komentarze

  1. A więc wcięło komentarz :) Napiszę raz jeszcze :)

    Wdzięczny jestem Autorce, za tą cudowną historię, w którą każdy z nas powinien wejść, odegrać rolę kropelki i stopić się z oceanem istnienia, tworząc JEDNOŚĆ. To nasza droga, to nasz cel...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jarku za głębokie przemyślenia, podsumowujące to przesłanie.
      Mile pozdrawiam. Mira

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mój Bliźniaczy Płomień

12.09.2012 Dziennik Wzniesieniowy - Część 26  Każdy z nas go ma. Niektórzy z nas mieli szansę spotkania go za życia, choć niekoniecznie otrzymali szansę związania się z nim na cały okres ziemskich doświadczeń. Tak było ze mną. Ocieraliśmy się o siebie przez wiele lat okresu młodości. Dzisiaj wiem, że była to moja pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość. Fale naszej bliskości zauraczały mnie. Czułam w jego obecności coś nadzwyczajnego, nieokreślonego. Ogromne przyciąganie, pełne ufności i miłości. Jako młoda osoba nie umiałam w tamtych czasach uświadomić sobie wielkości tego zjawiska. Nasze bycie razem, chwile rozkosznej intymności, cudowna przyjaźń duchowa, rozstania, powroty. Towarzyszły nam mocne wpływy dualizmu, mieszanka miłości i bólu rozstań, mieszanka miłości i lęku utraty, braku akceptacji, odrzucenia. Nasze fizyczne drogi rozeszły się. Ale duchowe nigdy. Oboje krążyliśmy myślami wokół nas. Niejednokrotnie wracałam myślami do niego nie wiedząc, że z jego strony odby...

Wyciszenie...

Dziennik Wzniesieniowy - Część 1 Kochani czytelnicy i przyjaciele. Znajdujemy się w centrum wzniesieniowego procesu naszej planety. Niektórzy z nas są już w stanie pełnego z nim skoordynowania. Również i ja znajduję się już w tym stanie. Z myślą o unikalności tego zjawiska zdecydowałam się udokumentować moje doświadczenia wznoszenia. Oto one. 1 Sierpnia Otrzymałam impuls nakazujący mi totalne, bezwzględne wyciszenie. Bez wyjątku. Zamknięcie spraw dnia, wykonanie cięcia pępowiny, wiążącej mnie ze światem, jaki pokochałam. Ale tez z innym jego aspektem, który mną w ostatnim czasie doszczętnie zawładnął. Czułam się uwięziona w schematach i nakazach. Potrzebach chwili, które do tego stopnia przejęły nade mną kontrolę, że zmuszona byłam podporządkowywać im nieomal każdą moją myśl i większość czynów. Nie oznacza to, że idąc za wewnętrznym impulsem zdecydowałam się zaszyć na odludziu, w jakiejś jaskini albo czterech ścianach i ich nie opuszczać. Zdawałam sobie sprawę, że nastą...

Rok 2018 versus 2025 - W skorupie czasu.

3 Sierpnia 2018.  Wykonałam pierwsze kroki. Tymczasowa przerwa na fejsbuku. Musiałam, już nie mogłam dłużej. Coś we mnie wrzeszczało – zostaw to! Wróć do siebie. Teraz jest czas wewnętrznej pracy i przeróbki.   Jakiej przeróbki? O co chodzi? ....  Wracam.... kilka tygodni wcześniej.... a właściwie wszystko zaczęło się z początkiem roku. Słynny 5 luty.... kiedy z ogromną siłą przypłynęła inna Fala. Niezmiernie burzliwa i zakłócająca dotychczasowy „porządek”. Ale nazwijmy to po imieniu. Żaden porządek, raczej potworny bałagan, tylko niewypowiedziany, skrzętnie zamykany w skarbnicy cierpliwości. Nastąpił wybuch, uwolnienie się prawdy, wybuch potwornie bolesny. Zakłócenia, dewastacja. Czas na zrobienie porządków. Rozdział, który jednocześnie wywołał następujące po sobie reakcje. Jak rozpad atomów. Burzliwie, raniąco, boleśnie. Moje prywatne życie zaczynało się rujnować. Wszystko, co zostało zbudowane, powoli zatracało swoje kształty. Powoli nie zostało nic...  Ciągl...