sobota, 15 września 2012

Mój Bliźniaczy Płomień



12.09.2012
Dziennik Wzniesieniowy - Część 26 

Każdy z nas go ma. Niektórzy z nas mieli szansę spotkania go za życia, choć niekoniecznie otrzymali szansę związania się z nim na cały okres ziemskich doświadczeń. Tak było ze mną. Ocieraliśmy się o siebie przez wiele lat okresu młodości. Dzisiaj wiem, że była to moja pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość. Fale naszej bliskości zauraczały mnie. Czułam w jego obecności coś nadzwyczajnego, nieokreślonego. Ogromne przyciąganie, pełne ufności i miłości. Jako młoda osoba nie umiałam w tamtych czasach uświadomić sobie wielkości tego zjawiska. Nasze bycie razem, chwile rozkosznej intymności, cudowna przyjaźń duchowa, rozstania, powroty. Towarzyszły nam mocne wpływy dualizmu, mieszanka miłości i bólu rozstań, mieszanka miłości i lęku utraty, braku akceptacji, odrzucenia. Nasze fizyczne drogi rozeszły się. Ale duchowe nigdy. Oboje krążyliśmy myślami wokół nas. Niejednokrotnie wracałam myślami do niego nie wiedząc, że z jego strony odbywał się dokładnie ten sam procses. Nasze linie czasowe rozchodziły się w ciągu tych kilku lat ziemskich kontaktów, a my, mimo niegasnącego uczucia, nie podejmowaliśmy we właściwym czasie żadnych kroków, ażeby coś zmienić. Czy taka była umowa naszych Dusz? Efektem jest trwałe, nieprzemijające uczucie tęsknoty. Ono jest, nieustannie wraca. Kiedy dzięki internetowi odkryliśmy siebie ponownie, dowiedziałam się, że jego myśli są identyczne. Nigdy nie zapomniał i ŻAŁOWAŁ, że jako mężczyzna o mnie wtedy nie walczył. Nasza duchowa przyjaźń rozkwitła ponownie z ogromną siłą. Lecz ciągle jeszcze nie uświadamiałam sobie faktu, że jesteśmy Bliźniaczymi Płomieniami. Aż do dzisiaj. Dzisiaj zadałam to pytanie mojej WJ. Poprosiłam o spotkanie naszych Dusz i wyjaśnienie związku. I wtedy otrzymałam tą odpowiedź. Nasze spotkanie było niezwykle emocjonalne. Będąc w jego objęciach, wyrywał się ogromny szloch – płacz Dusz, które na zawsze połączone, świadomie zdecydowały się na doświadczanie rozstania. Doświadczanie niekompatybilnych związków z innymi partnerami, doświadczanie macierzyństwa i ojcostwa i przelewanie ogromnych zasobów miłości na swoje dzieci. Jako rekompensata niezrealizowanego połączenia bliźniaczych Dusz. Rozdarte życie, bez partnerskiej miłości z utraconą szansą na przeżycie wzniosłych i pięknych darów doświadczeń połączonych serc. W tym życiu, w tej gęstości jesteśmy definitywnie rozdzieleni. Ale jaka siła wstąpiła we mnie na myśl o naszym ponownym spotkaniu w innych rzeczywistościach! Jestem szczęśliwa wiedząc, kim jesteśmy. Jestem szczęśliwa, że mogłam poznać mojego wspaniałego towarzysza wieczności. Mój Bliźniaczy Płomień jest częścią mnie. Na zawsze!

65 komentarzy:

  1. Dziękuję. Jakie to Piękne i bliskie memu Sercu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Anomimowy za wizytę i odbiór... :)
      Przeczytałam przed chwilą jeszcze raz tą opowieść i... ponownie polały się łzy wzruszenia... Niezwykle silne są nasze związki z Bliźniaczymi Duszami....

      Usuń
    2. Doskonale wiem o czym piszesz,ja miałam to szczęście,że udało mi się napotkać na drodze życia swój Bliźniaczy Płomień i przeżyć z nim 38 niezapomnianych lat.Oboje czuliśmy od początku,że tylko śmierć może nas rozdzielić i tak też zakończył się nasz ziemski związek.

      Usuń
    3. Witaj kochana Mirando i wszyscy którzy tutaj piszą o sprawach jakby nie patrzeć bardziej ostatecznych od śmierci która nie istnieje, czy życia które jest nabieraniem doświadczenia. Nie bardzo wiem jak zacząć znajomość z grupą bo nie jestem jakoś specjalnie obeznany z tymi całymi procedurami w tym momencie, ale do rzeczy...Bliźniacze płomienie.Ja swój poznałem jakiś czas temu, i wiem że nic już nie będzie takie samo jak przedtem w tym wcieleniu.I zrozumiałem jak mali jesteśmy w tym uderzeniu, spojrzeniu w to nasze lustro, jak cierpienie oddzielenia od naszego bliźniaka uczy ale niewymownie boli gdy jesteśmy tego świadomi. Na bliźniacze dusze nakładają się oczywiście nie tylko nasze wspólne atomy w sensie fizyki kwantowej,wielkich wybuchów które tworzą wszechświaty ale też później tzw."nakładki-matriksowe programy" jak dusza-twór energetyczno-astralny w pewnym sensie-czy w ogóle umysł jako pomost między ciałem biologicznym a duszą. Do tego oczywiście dochodzi pochodzenie dusz. Około 15 procent ludzi inkarnowanych na tej karmicznej planecie ma dusze pochodzenia pozaziemskiego-czyli nie z linii czysto ewolucyjnej ludzkiej-że sobie dusza była od początku człowiekiem (minerałem-rośliną-zwierzęciem-człowiekiem) ale pozaziemskie dusze mają spory problem ze znalezieniem swojego miejsca tutaj na ziemi,ze znalezieniem swojego bliźniaka,itd.-to najczęściej są dusze tzw.upadłych aniołów które muszą doświadczyć życia tutaj, ale nie tylko są to anioły.Wszystkie tzw. istoty mitologiczne są takimi inkarnowanymi- anioły, freje,fauny,boginki,rusałki,skrzaty,w różnych kulturach różnie nazywane.Ja mam duszę smoczą (smok,dragon,greckie drakontas,turecko-bałkańskie ażdaja i zmaj,itd...) i pewnie sporo narozrabiałem kiedyś skoro jako stara dusza muszę cierpieć na dzień dzisiejszy rzeczy czasem niewyobrażalne. Regresing dużo daje w tym temacie,mamy w tedy świadomość gdzie szukać bliźniaczego płomienia i jak go przy przyciągnięciu nie spalić(bo nasze energie za bardzo się nakładają to potęguje siłę która jak to ogień-może ogrzać ciepłym płomieniem,ale może spalić cały dobytek! Tym bardziej energia smoka...

      Usuń
    4. Mój przyjaciel z Serbii (Bałkany to teren gdzie relatywnie dużo mieszka-niekoniecznie-dobrych-ale smoków po duszy,podobnie Góry Uralu, Południowej Afryki mniejsza o to w tym momencie)ten Brat-Serb,który był zielarzem i uzdrowicielem mówił mi że jestem smokiem ognistym, nie wodnym, bo żywioły mająWitaj kochana Mirando i wszyscy którzy tutaj piszą o sprawach jakby nie patrzeć bardziej ostatecznych od śmierci która nie istnieje, czy życia które jest nabieraniem doświadczenia. Nie bardzo wiem jak zacząć znajomość z grupą bo nie jestem jakoś specjalnie obeznany z tymi całymi procedurami w tym momencie, ale do rzeczy...Bliźniacze płomienie.Ja swój poznałem jakiś czas temu, i wiem że nic już nie będzie takie samo jak przedtem w tym wcieleniu.I zrozumiałem jak mali jesteśmy w tym uderzeniu, spojrzeniu w to nasze lustro, jak cierpienie oddzielenia od naszego bliźniaka uczy ale niewymownie boli gdy jesteśmy tego świadomi. Na bliźniacze dusze nakładają się oczywiście nie tylko nasze wspólne atomy w sensie fizyki kwantowej,wielkich wybuchów które tworzą wszechświaty ale też później tzw."nakładki-matriksowe programy" jak dusza-twór energetyczno-astralny w pewnym sensie-czy w ogóle umysł jako pomost między ciałem biologicznym a duszą. Do tego oczywiście dochodzi pochodzenie dusz. Około 15 procent ludzi inkarnowanych na tej karmicznej planecie ma dusze pochodzenia pozaziemskiego-czyli nie z linii czysto ewolucyjnej ludzkiej-że sobie dusza była od początku człowiekiem (minerałem-rośliną-zwierzęciem-człowiekiem) ale pozaziemskie dusze mają spory problem ze znalezieniem swojego miejsca tutaj na ziemi,ze znalezieniem swojego bliźniaka,itd.-to najczęściej są dusze tzw.upadłych aniołów które muszą doświadczyć życia tutaj, ale nie tylko są to anioły.Wszystkie tzw. istoty mitologiczne są takimi inkarnowanymi- anioły, freje,fauny,boginki,rusałki,skrzaty,w różnych kulturach różnie nazywane.Ja mam duszę smoczą (smok,dragon,greckie drakontas,turecko-bałkańskie ażdaja i zmaj,itd...) i pewnie sporo narozrabiałem kiedyś skoro jako stara dusza muszę cierpieć na dzień dzisiejszy rzeczy czasem niewyobrażalne

      Usuń
    5. Regresing dużo daje w tym temacie,mamy w tedy świadomość gdzie szukać bliźniaczego płomienia i jak go przy przyciągnięciu nie spalić(bo nasze energie za bardzo się nakładają to potęguje siłę która jak to ogień-może ogrzać ciepłym płomieniem,ale może spalić cały dobytek! Tym bardziej energia smoka... tu dużo do znaczenia, ale każy smok przyciąga smoka, każdy anioł przyciąga anioła itd, inne nasze pozaziemskie dusze przyciągają się wzajemnie naturalnie bo myślimy trochę w innych kategoriach niż czyste ludzkie dusze. Może to być związane z starożytnymi Anunakami-Nefilim którzy ludzi tworzyli,może być też z tym że Bliźniacze dusze najczęściej(choć nie tylko) mają to samo pochodzenie duszy, nie tylko kosmogram,numerologie,wedyjską astrologię,Human Design,ale po prostu są tożsame bo są ulepione z tej samej energii i zawsze już tak zostanie! Czasem się to przypłaci właśnie tym co tutaj odczuwamy- niewypowiedzianą tęsknotą bo nas rozdzielili (sami pozwoliliśmy się rozdzielić nasze naddusze tak się dogadały i kropka) ale zawsze będziemy razem, nawet jeśli musimy tęsknić...Nie bójcie się tęsknoty ani rozdzielenia, jest tyle do zrobienia i pomocy innym bratnim duszom że nie trzeba rozdzielać szat że jesteśmy czasem oddzielnie.To że jesteśmy teraz oddzielnie to tylko mgnienie oka w kosmosie, a dusze , czym starsze-tym częściej to rozumieją(no tam różnie z tym bywa z wiekiem dusz, ale na ogół kumają o co chodzi :) )Nie bójcie się swojego cienia, bo on naprawdę w sensie karmicznym to tego tak nie widać, bo zwalamy winę na tzw.los że co9ś się złego dzieje bo zło wie kiedy uderzyć-kiedy jesteśmy słabi, ale bliźniaczy płomień- dusza pozwala jak w lustrze pokazać nasze nie tylko dobre strony, wspaniałość ale i to co w nas mroczne, słabe, a czasem potęgując nasze współne złe nie przepracowane emocje. Dlatego mówi się żę bliźniaki jeśli czegoś nie poprzerabiali oddzielnie, to nie powinni się spotykać bo spotęgują ból i cierpienie w tym i tak pokiereszowanym astralno-anunackim świecie. Dochodzi tutaj i sprawa inkarnacji, często z bardzo mrocznych i mętnych miejsc-ja ze swej strony mogę powiedzieć że moja Ukochana-w tej inkarnacji z Ukrainy objętej wojną a o pochodzeniu tatarskim,ja o pochodzeniu grecko-cygańskim i białoruskim,do tego mieszkałem na Bałkanach na tyle długo by wiedzieć że i tam w wcześniejszych inkarnacjach robiłem różne dziwne rzeczy.Poznałem co to tortury,handel ludźmi,alkoholizm.Cierpienie krzywdzenia siebie i innych.Nie zawsze cierpienie jest szlachetne.Od nas zależy jaki nadamy jemu sens. Smok to smok.Uosobienie mądrości i siły, ale zniszczenia i chaosu.Tak jak na Bałkanach się mówi-tureckie Bal(miód) kan(krew) doskonale oddaje to co karmicznie się przeżywa w moim i mojej ukochanej przypadku.

      Usuń
    6. Ale nie martwcie się. Przecież i tak wszyscy jesteśmy jednością! Cały wszechświat. Nikogo nie gubimy, nikogo nie tracimy, nikt nas nie może skrzywdzić jeśli sami nie damy na to przyzwolenia ofiary. Jesteśmy światłem. Nie ciemnością. Bliźniacze dusze są naszym odbiciem ale nie zawsze możemy je spotkać bo tak się porozumiały ponad naszym ego. Nic w tym złego. To tylko krąg życia, kosmosu. I tak nasze bliźniaki spotkamy!

      Usuń
    7. Witaj Petar, dziękuję za obszerne i głębokie spojrzenie na zagadnienie dusz i ich bliźniaków, ich części, płomieni. W sumie nie jest to temat do zamartwiania się, lecz do podzielenia się cudem, jakim jest zdobycie takich właśnie doświadczeń. Osobiście czuję się przez to wzbogacona, moje życie jest wzbogacone. Ciepło pozdrawiam. Mira

      Usuń
  2. "Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie, pamiętaj o mnie" ... M.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie, gdziekolwiek będziesz......
    gdziekolwiek będę, cokolwiek się stanie...... " <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozostaje ta niesamowita wprost tesknota.... codziennie, na dzień dobry, na dobranoc, wyimaginowane przytulenie, pogłaskanie, ciepło.. Gdziekolwiek jestes....

    OdpowiedzUsuń
  5. TO WSZYSTKO PRAWDA I MOJEGO ŻYCIA .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za potwierdzenie sensu tego, co napisałam <3 Bardzo ciepło pozdrawiam, bezimienny Przyjacielu :) :)

      Usuń
  6. Witam zapraszamy na pierwsze forum o tematyce bliźniaczych płomieni www.blizniaczyplomien.vgh.pl pozdrawiamy serdcznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Blizniaczy Plomieniu..... Zycze sukcesu z Forum. Niech przyciaga jak najwiecej Dusz.... Pozdrawiam serdeczne :)

      Usuń
  7. Spotkanie Bliźniaczej duszy to jak uderzenie Piorunem przepełnionym przepięknych barw elektryczności, moje spotkanie z Bliźniaczym Płomieniem zatrzymało mnie w bezruchu, nie mogłam oderwać oczu i powiedzieć słowa i wiedziałam, że on czuje to samo. Widzieliśmy się przez godzinę w ten czas musieliśmy współpracować dokładnie wiedziałam co zrobi, co myśli czemu popełnił błąd i wiedziałam, że on również z taką samą dokładnością wyczuwa mnie moje myśli i moje pragnienie przytulenia go, dotknięcia. Najciekawsze były PRZYPADKI,
    przypadkiem okazało się, że mieszkamy na tej samej ulicy, przypadkiem w dniu jego urodzin spotkaliśmy się w sklepie, przypadkiem przełożyłam wizytę do lekarza a on również tam był

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekne...... Niech bedzie takich Przypadkow jak najwiecej...... A energetyzowanie polaczonej sieci codziennoscia....

      Usuń
    2. Ech widze ,że nie zwariowałem. Moje spotkanie płomienia teżopierało się na przypadkach, przypadkiem ktos mnie namowil do wyjazdu na wakacje za granice, przypadkiem mi się 2 dni przed poznaniem przyśniła mi się, przypadkiem w śnie wyglądała jak się okazało na jawie. Powoli przestaje wierzyć w przypadek a bardziej w napisany scenariusz

      Usuń
    3. Boże naprawde to istnieje. U mnie było tyle przypadków i wszystko tak samo jak u Ciebie. Nigdy nie wierzyłem w takie żeczy jednak przypadków było tyle i do tego proroczy sen przed pozaniem jej. To była ona , śniła mi się , pieprzyk na twarzy tak jak u niej.... Szkoda gadać teraz mi ucieka...

      Usuń
  8. Mam tylko takie pytanie. Jaki to ma sens. Tkwię w czymś takim od 22 lat, od bardzo wczesnej młodości, kiedy to zostałam przez niego rozpoznana, był moim cieniem przez pierwsze osiem, ale w mojej obecności potrafił tylko stać i patrzeć i vice versa. Potem na skutek zbiegu okoliczności i błędnych informacji zniknęliśmy dla siebie na jakiś czas,założyliśmy rodziny itd. i można było udawać przed sobą, że to koniec. o kolejnego spotkania. Znowu się zaczęło i to z większą siłą, doszły jakieś przekazy czysto duchowe,przeczucia, który potem potwierdzały się w realu włącznie ze słyszeniem jego samego. I po co to, ta obsesja obustronna, skoro nawet porozmawiać nie możemy. Ja jestem z natury gadatliwa, bardzo łatwo nawiązuję kontakty, przyjaźnię się z wieloma kobietami i mężczyznami, przy nie potrafię słowa wyksztusić, nawet zbliżyć się na mniej niż 8 metrów. Największy wyczyn nasz obustronny to nieprzerwane około trzydziestosekundowe spojrzenie w oczy, po którym dochodziłam do siebie przez kilka dni. Najprzyjemniej jest natomiast przebyć godzinę mszy w tym samym kościele, co zdarza się niestety bb rzadko. Czy możesz mi droga Miro powiedzieć co o tym sądzisz, jeśli kiedyś przeczytasz mój komentarz? mm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga MM. To od nas samych zalezy, czy przyjmiemy taki stan rzeczy za zastany a bezsilnosc za hamujaca sile o wielkiej mocy... Takim nastawieniem programujesz siebie i przyszlosc. NIE MUSI JEDNAK TAK BYC.... Zacznij od afirmacji. Rozmawiaj z NIM jak z przyjacielem. Opowiedz mu, co czujesz..... Rozluznij sie i przeprowadz kilka takich seansow. Czuj sie jak po przebytej rozmowie z nim. Wasze spotkanie samo sie zrealizuje :) No bo przeciez przyciagnelas to pole :)
      Napisz nam o tym, co nastapilo, ok?
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  9. To jest jakiś obłęd...coś starsznie Cię ciągnie do danej osoby ale ciągle marnujesz szanse i tęsknisz. Nie wiem już sam co mam zrobić . To sataszne jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami mam wrazenie, ze mamy do czynienia z dwiema grupami przypadkow.
      Ta pierwsza, to przypadkowe spotkanie Blizniaczych Dusz i natychmiastowa wiedza, ze TO JEST TO.
      Natomiast drugiej grupie przypadkow towarzyszy wlasnie to, co opisales, drogi Anonimowy.... Przeszywajaca do bolu tesknota za druga osoba, ktora jest..... niedostepna. "Nie skonsumowany" zwiazek. Milosc do drugiej osoby.... taka inna, pelna oddania i tolerancji.... Pragnienie dotyku, przytulenia, przynaleznosci... Niedostepnosc staje sie towarzyszem zycia, pelnego tesknoty... I to nie pozwala na utworzenie prawdziwego patrnerskiego zwiazku z druga (inna) osoba. Dlaczego? Sa to faktycznie spotkania z blizniaczym plomieniem? A moze czescia nas samych?.... I dlatego tak nieuchwytne....
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Witam . Mam na imie Dorota , Bardzo prosze o pomoc jesli ktos moglby mi pomocw rozwiazaniu zyciowej zagadki . Juz wiem ze i ja spotkalam swoj blizniaczy plomien , przeczytalam tyle informacji na ten temat i idealnie wszystko pasowalo . Powroty i rozstania i lek przd utrata zarowno z jego i z mojej strony . Ciagnie sie to juz 4 lata oboje mamy juz rodziny dlatego jest to bardzo trudne zeby byc razem .Bardzo sie kochamy wspieramy , razem placzemy itd.Ponowne rozstanie , bol przeszywa serce , nie wiem co robic .Czytalam ze po datach urodzenia mozna zobaczyc czy bedziemy razem czy nasze drogo kiedys sie rozejda . Chcialabym wiedziec juz teraz, bardzo mi zle bez mojego blizniaka . jeszcze dodam ze oboje mamy ta sama droge zycia z dat urodzenia , oboje jestesmy 11 z 29 , czy to ma jakies znaczenie?Bardzo prosze o pomoc , podam nasze daty urodzenia ,09.03.1970 i 13.06.1981 .Mamy te same inicjaly imion ja Dorota on Daniel , on z nazwiska tez ma 11 z 29 ja tez z tym ze ja 11 z 38, nie wiem czy to jest przypadkowe pogubilam sie juz z moim zyciem . Od jakiegos czasu inaczej patrze na swiat on sam zauwazyl ta zmiane , wiele rzeczy dziwnych mi sie przytrafialo ale teraz wiem ze to nie przypadek , zrozumialam ze sie przebudzilam , same wiedomosci wpadaja mi codziennie jakby same , to piekne uczucie , wiem ze Daniel tez powoli sie budzi ale .....No wlasnie , za bardzo to wszystko jest skomplikowane . Prosze o pomoc , co z nami dalej bedzie , czy bedziemy razem , czy musze wsiasc do pociagu i odjechac zeby nie cierpiec bo moja intuicja kaze czekac....DOROTA.

      Usuń
    3. Witaj Doroto. Pisze z duzym opoznieniem, bo sama w ostatnim czasie bylam tu rzadkim gosciem... Samo zycie. Nie otrzymalas jednak odpowiedzi od nikogo. Moze jest to sygnal, ze musisz ich szukac gdzie indziej...
      Dziekuje za wpis i zycze Ci udanego wgladu w przyszlosc. Wiem, ze w Tu i Teraz jestescie polaczeni, w kazdej sekundzie jestestwa.
      Jesli masz ochote, napisz nam, co sie w miedzyczasie wydarzylo... Cieplo pozdrawiam. Mira

      Usuń
  10. Wiem jak się czujecie.Ja spotkałam swoją część serca w wieku 14 lat.Wiedziałam ze coś się dzieje nadzwyczajnego.Za każdym razem gdy się natykalismy na siebie czas stawał w miejscu,dźwięk zamilkl,nie bylo slychac samochodow Ani ludzi,tylko cisza i jego obraz.Za każdym razem stałam jak wryra patrząc na niego,nie mogąc ruszyć nogami,ani złapać oddechu.bylo mnóstwo sytuacji kiedy się natykalismy na siebie,s różnych miastach i w ogole,to było niesamowite,te sytuacje które się wtedy przytrafialy,no kosmos.Gdy się spotykaliśmy serce biło 10 razy bardziej,czeslismy się,czytaliśmy swe myśli,patrząc mu w oczy widziałam mnóstwo obrazów, nie wiem czy to były tamte wcielenia,przyszłość, czy coś innego.Działa się magia,byliśmy jakby w innej rzeczywistosci,innym wymiarze,na pewno nie było to doświadczenie ziemskie,a coś nie wytlumaczalnego.Kocham go od początku Poznania i martwię się o niego.Niestety w życiu były różne zawirowania.Mamy swoje rodziny.Musieliśmy to zakończyć dla dobra wszystkich.Ciągle myślę o tym co by było gdyby,minęło 5 lat od rozstania i nie wiem nawet jak on wygląda bo wyjechał.Kontakt zerwany i zero info.Wiem tylko ze będę go kochać, i przez następne wcielenia aż wkońcu będziemy mogli razem być .anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Anastazjo. W kazdym opisie, takze Twoim, znajduje czesc siebie samej... i nas wszystkich, dotknietych rozdzdzieleniem czegos, co nasze, co najcenniejsze...
      Pojawia mi sie pytanie, dlaczego do tego dopuszczamy? By przez cale zycie nosic w sobie cierpienie? Przeciez w ten sposob swiadomie rezygnujemy z jakies czesci nas samych... A moze powinnismy nie poddawac sie "objektywnym" zyciowym sytuacjom i walczyc o ta druga polowke? Do odwaznych swiat nalezy - mowi sie... Ja w tym temacie nie wykazalam tej odwagi i od przeszlo czterdziestu lat czuje oddzielenie... Moze w moim przypadku jest juz za pozno (w sensie relacji ziemskich). Ale wezcie sobie prosze do serca, to co pisze... Pozdrawiam Cie cieplutko Anastazjo...

      Usuń
    2. Może nie jest za późno...

      Usuń
  11. ja też spotkałam bliźniaczy płomień. niestety moje problemy rozdzieliły nas na zawsze i nuż prawie 10 lat odkąd nasze drogi się rozeszły. nigdy go nie zapomnę, myślę o nim codziennie z tą bezgraniczną tęsknotą. jak dobrze to znam on wciąż mi sie śni
    Adelajda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje ci Adelajda za podzielenie sie z nami wlasnymi przezyciami. Jakze sa podobne do naszych...
      Pozdrawiam sercem <3

      Usuń
    2. Nie żartuj ,że 10 lat będę to czuł, to szaleństwo. Minął rok widziałem ją jeden dzień i nie było dnia nawet jednego bez tęsknoty... Już nie mogę, niech mi ktoś pomoże do cholery. Nie umiem znależć kogoś innego bo cały czas szukam tego czegoś w oczach ale nikt tego nie ma..

      Usuń
  12. Poprosiłam o przekaz we śnie i dzisiaj w nocy miałam wyraźne potwierdzenie, że to mój bliźniaczy płomień. Ale wiem,że nie możemy być razem. Odkąd go spotkałam wszystko uległo zmianie, gdy mam szczęście być blisko niego każda komórka mojego ciała reaguje jak szalona. Bez niego jest mi ciężko funkcjonować, ciągle, myślę, tęsknię, to boli. Tego uczucia nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć. Z całego serca dziękuję za ten tekst, bo wiem, że nie jestem sama...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja spotkałam swojego bliźniaka niestety za późno on dużo młodszy ja mam rodzinę..mamy się na portalu sporadyczny kontakt ale kiedy się widzieliśmy codziennie w drodze do pracy to szaleństwo serce wariowało..teraz chce sie z nim pozegnac ale nie umiem czuje że on też nie chce puścić tej "relacji" jakkolwiek trudna jest i jak wiele zamieszania wprowadziła..mam pytanei jak z nim rozmawiać w myślach jak przyciągnąć spotkanie którego potrzebuje..a na które nas z racji braku odwagi i sytuacji brakuje..J.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj J.
    Dziękuję za podzielenie się Twoimi odczuciami. Jest coś, co nie pozwala nam zrobić pierwszego kroku, czujemy się jak sparaliżowani i wynajdujemy wiele powodów, dlaczego tak jest. Tak długo, jak wewnątrz nas trwa taki stosunek do tematu, nie wydarzy się kompletnie nic. Jedyną drogą do "puszczenia" takiej relacji jest wywoływanie w sobie pozytywnych wspomnień lub wizji, w których ta osoba uczestniczy. Jeśli takie się nie pojawią, oznaczać będzie, że jest to związek karmiczny, z poprzednich inkarnacji, związek wymagający rozwiązania karmy w tym życiu. Jeśli go zatem w kilku wizjach nie ujrzysz, nie musisz mieć skrupułów i spokojnie pod obojętnie jakim pretekstem zaproś go na kawę. Nie martw się o nic, kieruj sie wylącznie potrzebą wyjaśnienia tych zagadkowych energii i emocji, które oboje czujecie.
    Życzę Ci powodzenia, serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź. Jeśli chodzi o to wywoływanie wizji tzn mam sobie wyobrażać z nim pewne sytuacje, które powinny wydarzyć się w rzeczywistości czy w śnie..nie rozumiem gdyby mogła Pani rozwinąć..
      I druga sprawa co będzie jeśli się pojawi w tych wizjach ;) na razie śni mi się co jakiś czas.. Pozdrawiam J.

      Usuń
    2. Witaj J.
      Nie wiem, czy medytujesz. Jesli tak, to po wyciszeniu sie, powiedz sobie w myslach, ze chcesz sie dowiedziec, co was laczy. Odczekaj wtedy w ciszy na to, co sie pojawi. To moze byc bardzo nikla informacja, mozesz cos czuc, np. cieplo, milosc. Albo zobaczyc jakas scene i odczujesz, ze to wy. Wywoluj w sobie takie stany. Przywoluj obrazy ze snow, ktore z nim mialas. Zrob ich analize... staraj sie odczuwac emocje.Jesli beda pozytywne, cieple, pelne milosci i np. ekstazy, to mozesz byc pewna, ze on jest twoim blizniaczym plomieniem.
      Jesli natomiast nie medytujesz, no coz, to bedzie ciezko w sobie cos przywolac. Wtedy radze zrobic hipnoze regresyjna i wtedy bedzie wszystko wiadomo....
      Serdecznie pozdrawiam
      Mira

      Usuń
  15. Nie wiem co dalej... To trwa już 28 lat. Oboje mamy rodziny, ja nie wytrzymałam rozwiodłam się. Nie mogę być z kimś do kogo nic nie czuję. Małżeństwo było tylko jak to On powiedział na złość sobie. Fakt On ożenił się 2 miesiące wcześniej. Spotykaliśmy się jako malolaci, później drogi się rozeszły mimo to widywaliśmy się często, ot na ulicy zdawkowe co słychać. Minęło parę lat i stało się znów krótkie ukradkowe spotkania ale... Ale mieliśmy dzieci, rodziny. Cały czas o nim myslalam przez lata. Znów przypadek nas połączył po kolejnym długim czasie, dowiedziała się żona, mój mąż... Nie udało się wytrwać w obietnicy że nie nie możemy. Znów byliśmy razem. Cudowne chwile. Nie kończące się tematy, dotyk, wspólne myśli. Oboje mieliśmy te same "psychozy" przez te lata.. wiedzieliśmy co się dzieje z nami, sny, wspomnienia, słyszeliśmy się wewnątrz. Znów koniec. U mnie skończyło się depresja i to dość ciężka, dwa lata terapii lekami. 3 rok bez niego. Wiem kiedy wyjdzie z domu, wiem kiedy się spotkamy, kiedy śpię noca budzę się wstaje i widzę jak wraca z pracy. Każdej nocy we śnie jest że mną, czuję ciepło i wiem że myśli o mnie wtedy. Kiedy za bardzo Go wspominam i przywołuję widze, że częściej wyjeżdża do pracy. Chaotycznie pisze, przepraszam. Nie potrafię o nim nie myśleć nie potrafię zapomnieć nie umiem stworzyć związku. Nie porównuje ale po prostu nie chcę nie potrafie. Wolę być sama. Oddaje się swojej pasji czyli pracy. Non stop chodzę zamyślona ale nie jestem nieszczęśliwa. Jestem smutna bo pamiętam Go dotyk, zapach, smak. Słyszę jak odpowiada na moje pytania, zmienność w głosie, uszczypliwość, śmiech, powagę. Wariuje... Nie chce cierpieć bo kocham. Nie potrafię wyciągnąć ręki, poprosić. Pozostaje czekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj...
      Dziekuje za szczery i bardzo emocjonalny komentarz. Z pewnoscia wiele osob, ktore to czytaja znajduja tak wiele prawdy o sobie i wlasnych uczuciach...
      Czasem mysle, ze to Bog ofiarowal nam ta wielka Milosc, abysmy zastanowili sie nad nia. Jestesmy nie tylko cialem, ono jest niewielka czescia NAS, czegos znacznie potezniejszego. To nasza Wyzsza Swiadomosc, Wyzsza Jazn. Moze wlasnie te cierpienia, pochodzace wlasciwie od Duszy, nie od nas samych,maja nas zaprowadzic do Domu Ojca, do nas samych, w Nim. Czesto tez znajduje samotnosc, ktora wybralam, jako jedyne lekarstwo uzdrawiajace ta najczesciej nieszczesliwa relacje.
      Zastanow sie nad tym, droga Autorko komentarza. Ja zaczynam juz znajdowac sens mojego zycia, odnajdowac ogromna Milosc do siebie samej i calego swiata. I czuje, ze nastepuje uzdrawianie <3
      Serdecznie pozdrawiam. Mira

      Usuń
    2. Doskonale Cię rozumiem kochana...doskonale...

      Usuń
  16. http://www.wrozenieonline.pl/rozwoj-duchowy/blizniacze-dusze-moc-wiecznej-milosci ten link idealnie ukazuje mnie i mojego bliźniaka.On ucieka są ta dla niego zbyt silne emocje mówił mi o tym często a ja nie ukrywam cierpię....bo wszystko dookoła krzyczy!I mi go przypomina od 9 lat wręcz czuję jego obecność w moimi życiu...

    OdpowiedzUsuń
  17. On śni mi się nagle budzę się i czuje że u Niego coś nie gra,że jest coś nie tak...Ja mam 33 lata On 36 lat,teraz rozumiem czemu On ucieka,chodz nie umniejsza to mojego bólu...Pamiętam jak spojrzalam w jego oczy i więc,wiedziałam co czuje nie potrafię tego opisać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o czym mowisz... jak sobie radzisz z tym teraz?

      Usuń
    2. Kochani tylko miłość do siebie spowoduje, że uczucie tęsknoty, braku... zniknie.Przeszłam przez to wszystko. W tej chwili jest u nas czarna noc duszy tylko, że ja się przebudziłam a on jeszcze ucieka choć ostatnio napisa...

      Usuń
  18. Ja się rozwiodłam a On nie pomimo że jej nie kocha tkwi w tym bo kocha syna,sam wychowywał się bez ojca i nie chce by jego syn miał tak samo... Nawet nasze dziecinstwo było podobne i przeszłość aż nie dowierzałam!Ja coś pomyślałam On to mówił NIESAMOWITE!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Moj Blizniaczy Plomien wlasnie odszedl z tego swiata. Nagle. Za szybko. A ja umieram z tesknoty i bolu przy jednoczesnym ogromnym spokoju w sobie... Poznalismy sie majac po 13, 14 lat...25 lat temu Jedno spokrzenie w oczy..mieszkalismy w innych miastach. Trudny byl kontakt ale przez troche byl..pozniej 10 lat Go szukalam. Znalazlam jak sama bylam z kims innym w ciazy..wtedy moj Blizniaczy Plomien na dobre chial byc ze mna..i tak.wlasciwie do konca. Chcial mi pomagac, ratowal ze zlego zwiazku. Zwesze byl i ja zawsze bylam dla Niego.. Tylko nie zdarzylismy juz razem Tu na ziemi byc
    Planowalismy to ale ...za duzo ziemskich spraw ograniczalo wszystko. Byl dla mnie od zawsze Inspiracja Natchnieniem. Zawsze jak Go nie bylo, jak przez 10 lat nie mielismy kontaktu w ogole ogromnie tesknilam..ogromnie.. Ja tez bylam.zawsze i w mlodosci i teraz w ostatnich latach wielka inspiracja i nadzieja..mowil mi to czesto, pisal.. Zastanawiam sie nawet czy ta tesnota za mna nie doprowadzila Go do zawalu i smierci... A w ogole gdy On odchodzil 1000 km dalej - nie wiedzialam..a czulam sie okropnir, zawsze zdrowa z normalnym cisnieniem..przez dwa dni ledwo zylam, cisnienie mi skakalo, glowe potworny bo chcial rozwerwac, a serce chcialo peknac. Nie wiedzialam co sie ze mna dzieje. Trzeciego dnia to minelo..jak gdyby nigdy nic.. A do mnie doszla ta okropna wiadomosc.. Ogromny bol pustka i tesnkota nie do wyjasnienia a jednoczesnie cieplo w sercu....jakby ktos mial podobnie piszcie Aneta mf@wp.eu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Anetko, dziekuje ze podzielilas sie z nami swoimi, jakze tragicznymi doswiadczeniami... Brakuje slow, no bo jakich uzyc? Pocieszenia? Potwierdzenia? Wspolczucia? Pieknie opisalas stan cierpienia w cieple serca..., bol rozlaki polaczony z jednoczesnym uczuciem spokoju w sobie... Nie wiem, czy osoby nie doswiadczajace tematu blizniaczego plomienia sa w stanie zrozumiec, o co chodzi. To sa wyjatkowe stany, w ktorych rozpoznajemy umowe najblizszych sobie dusz, zdecydowanych na swiadoma rozlake w tym wcieleniu. Ten stan rozdziera serca... I to przezywamy przez cale zycie. Szukamy sie, odnajdujemy by cierpiec i znowu zatracamy na lata...
      Mimo ogromnego cierpienia dostrzegamy w tym piekno... Bo nim jest... Bo jest swiadomosc ponownego, wiecznego polaczenia.
      Pozdrawiam Cie i sciskam cieplo i serdecznie <3

      Usuń
  20. Ze względu na ograniczoną liczbę znaków podzielę moją historię na dwie części.

    1). Poznałam mój bliźniaczy płomień w ubiegłym roku, gdy miałam poczucie beznadziei i pustki w ośmioletnim związku, wtedy odezwała się osoba z mojej rodziny z prośbą o pomoc w ustabilizowaniu jej życia, zdrowia, sytuacji prawnej etc. wtedy poznałam jej przyjaciela, gdy byliśmy nad jeziorem. Już gdy zobaczyłam go pierwszy raz, to od razu jego oczy wydawały mi się znajome i najpiękniejsze jakie dotąd widziałam, na początku były zwykłe rozmowy na błahe tematy podczas wspólnych wypadów nad wodę, czy u bliskiej osoby w szpitalu, ale nie postrzegałam go jako kogoś z kim mogłabym coś stworzyć gdyż był jej sympatią, ale łączyła nas wyjątkowa nić porozumienia która wzbudzała w niej wielką zazdrość ponieważ między nimi takiej nie było. Jakiś czas później napisał do mnie pod pretekstem niby z prośbą o pomoc w odnowieniu kontaktu z moją bliską osobą, gdy się pokłócili i tak się zaczął nasz bliski kontakt. Najpierw około dwóch tygodni pisania wiadomości dzień w dzień bez wytchnienia gdzie podczas tego zaniedbywał swoją pracę, później pojechaliśmy razem na wydarzenie taneczne, na którym była obecna ta osoba z mojej rodziny, mój ówczesny partner i My gdzie było widać jak wiele nas łączy, muzyka, podobny taniec, a nawet byliśmy zmęczeni w tym samym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  21. 2). Później było spotkanie gdzie rozmawialiśmy 5 godzin z niezwykłym porozumieniem a minęło, to jak godzina, dopiero zmrok uuświadomił nas, że czas spojrzeć na zegarek a spotkaliśmy się po południu latem. Na następny dzień zadzwonił do mnie z nienacka, że chce się spotkać i okazało się, że lubi nawet takie samo jedzenie jak ja a nie było nikogo kto mógł mu powiedzieć, że lubię ostre potrawy a podczas spotkania kończyliśmy na wzajem swoje zdania zupełnie jakby jedno wiedziało co chce powiedzieć drugie. Na kolejnym spotkaniu przytuliliśmy się tak samo intensywnie i wtedy poczułam jak moje ciało zaczyna płonąć z największą i do dziś dla mnie niewytłumaczalną siłą a połączenie naszych ciał wywołało ogromne bicie serca, czułam jak jemu bije serce zupełnie tak samo jak moje, tym samym rytmem. Na czwartym spotkaniu chęć zbliżenia była już tak nie odparta, że nie mogliśmy się powstrzymać od kochania się, więc pojechaliśmy w intymne miejsce a to co się tam wydarzyło było magiczne, to było niesamowite jak bardzo znaliśmy swoje ciała mimo, iż to było po raz pierwszy, dotyk, oddech, zapach, były tak znajome i bliskie jakbyśmy robili to po raz setny. Te spotkania a właściwie najpiękniejsze i najbardziej magiczne chwile razem nie trwały jednak długo mimo, bo tylko kilka miesięcy. Oboje bardzo się pokochaliśmy od razu, ale On już był związany z inną kobietą z którą od lat nie był szczęśliwy i nie kochali się ze sobą od narodzin dziecka które ma 8 lat, On prowadził rozwiązły tryb życia szukając spełnienia gdzie indziej niż w domu. A ja dokładnie tyle samo lat byłam z moim byłym partnerem z którym zakończyłam związek gdyż zrozumiałam, że nigdy go nie kochałam, bo nie czułam tak pieknego i płomiennego uczucia euforii jak z moją największą miłością. Nasze spotkania zakończyły się ponieważ siła uczucia była tak wielka, że oboje nie umieliśmy sobie z nim poradzić zważywszy na jego sytuację życiową a moje zasady, które nie pozwalały mi na oddzielnie Go od dziecka. Powiedziałdziecka.w takim wypadku chce abyśmy spróbowali zgasić ten ogromny płomień uczuć i za jakiś czas zostali przyjaciółmi by sprawdzić czy bez tego też będziemy umieli się porozumiewać, bo nie może uwierzyć, że jestem tak idealna jak mnie postrzega, ale mminęły dwa miesiące od kiedy się nie widujemy a ani On ani ja nie umiemy zgasić tego uczucia i wiemy, co przyniosłoby spotkanie. Oboje tak samo emocjonalni, oboje wyjątkowo wrażliwi i dobrzy dla ludzi i zwierząt, a najlepsze jest, to że dzieli nas od siebie 12 lat różnicy i jeden dzień. Czy On rzeczywiście jest moim bliźniaczym płomieniem, czy może bratnią duszą? Czy się jeszcze spotkamy? Oboje nie możemy dojść do siebie a łączy nas niesamowite porozumienie na każdej płaszczyźnie zupełnie jakbym była nim a On mną. Nawet istnieje fizyczne podobieństwo między nim a moim zmarłym Ojcem o czym mu nie powiedziałam. Dziś mamy sporadyczny kontakt na portalu społecznościowym i żadne z nas nie ma odwagi by zaproponować spotkanie. Ja się bardzo boję, że znowu wpadniemy sobie w ramiona i będziemy musieli się później ponownie rozstać i na nowo przeżywać ten wielki ból rozrywający duszę i tę ogromnie silną tęsknotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestescie czescia siebie, moja droga. A poniewaz sila waszego uczucia nie oslabnie, choc bedzie swiadomie w sobie gaszona, radze Ci nauczyc sie z tym zyc. Z ta wielka miloscia. Nikt, kto tego przecudownego fenomenu nie przezyl, nie jest w stanie tego zrozumiec. Bo jest to milosc na granicy bolu. To bol niespelnienia - jesli spelnienie nie nastapi. Bedac osoba zyjaca w wartosciach etycznych i moralnych, nie walczaca za wszelka cene "i po trupach" o to "co sie od zycia nalezy", skazujesz sie tym samym na cierpienie. Jest jedna droga, ktora to cierpienie moze przemienic w milosc wlasna, milosc do siebie, czyli "polaczenie dwoch polowek" w samym sobie. To oddanie tej milosci do blizniaczego plomienia Bogu. To moze zabrzmiec dziwnie, co teraz pisze. Ale majac przeszlo 40-to letnie doswiadczenie w rozlace z moim blizniaczym plomieniem, wiem, co pisze. Wiem, ze nie ma innej drogi, azeby sie calkowicie wyzwolic i zyc w radosci zycia, bez tesknot, placzu, przeszywajacego bolu, rozpaczy... To jest dla nas wszystkich lekcja Milosci. Musimy tylko nauczyc sie z nia wlasciwie postepowac, wlasciwie sie z nia obchodzic. Doszlam do tego wniosku po wielu, wielu latach tesknot... Zrobilam to, kocham z ogromna moca... ale ta milosc jest przekierowana... I dlatego czuje sie wyzwolona, silna i szczesliwa...

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za odpowiedź : ) Czyli, te uczucia już zawsze będą się w nas tliły? Czy jest możliwe żebym pokochała kogoś innego mimo, że poznałam czym jest prawdziwa bezwarunkowo miłość? Boję się, że nie będę teraz w stanie pokochać innego mezczyzny, bo wszystkich będę porównywać z Nim. Przecież nigdy nikt wcześniej mnie tak nie rozumiał jak On. Już próbuję z kimś być, ale w tym momencie nie potrafię się zakochać mimo, że ten facet darzy mnie uczuciem. Czy będę już zawsze myśleć tylko o moim bliźniaczym promieniu jak o jedynej miłości? Nie chcę wciąż próbować kogoś kochać a później ranić innego człowieka, gdy nie osiągnę z nim takiego porozumienia.

      Usuń
    3. Jedyna rzecza, jaka mozesz zrobic DLA SIEBIE SAMEJ, to nie porownywac, nie klasc na szale doznan, czy emocji tego, co bylo, a co jest i co bedzie. Zyj chwila i ciesz sie nia. Popatrz, jesli jestes obdarzana uczuciem, to staraj sie ta milosc dostrzec, uchwycic, poczuc. Jesli nie pokochasz innego mezczyzny od razu, to zaofiaruj mu przyjazn. Nie porownuj i nie zamykaj sobie prawa do zycia w partnerstwie - nawet jesli nie przezyjesz go ze swoim blizniaczym plomieniem, masz zawsze szanse na ogromna palete doznan - rownie glebokich, rownie pieknych - choc innych. Jednej rzeczy nie powinno sie jednak robic - rzucac sie w wir zycia dla zapomnienia, dokonywanie szybkiego wyboru "zastepczego obiektu milosci" - czyli rzucanie sie w ramiona innego mezczyzny dla zapomnienia. Jesli masz obok siebie kogos, na kim mozesz polegac, z kim sie dobrze czujesz, czujesz tez pewien rodzaj osobistej wolnosci - wtedy obdarz takiego partnera przyjaznia i zaufaniem. Daj SOBIE taka szanse... Wtedy pojawi sie z czasem to cudowne uczucie przywiazania i milosci... Moze nie tak silnej - ale za to dojrzalej <3 :)

      Usuń
  22. Mnie zastanawia tylko jedna rzecz: jaki jest cel/sens spotkania bliźniaczego płomienia, jeśli nie można się połączyć? Czemu ma to służyć? Czy ma burzyć dotychczasowe relacje i krzywdzić? Niestety, spotkało mnie to i jestem obecnie na etapie rozłąki, a raczej jej próby.. Od trzech chyba lat nie wiem totalnie co się ze mną dzieje i co mam robić. Mam dobrego, kochającego męża, oboje zrobiliśmy kariery, żyjemy na wysokim poziomie, mamy 3,5-roczną córkę a ja za chwilę to wszystko stracę (rodzinę, stanowisko, szacunek) przez jeden błąd, który mogę popełnić. Nie chcę tego uczucia, ale nie umiem beż niego żyć. Nie chcę nikogo krzywdzić, dlatego zdecydowałam się na rozłąkę, ale tęsknota mnie zabija, to jest jakiś koszmar.. jak patrzę w przyszłość to mnie ona przeraża. Nikt mnie nie rozumie, wszyscy pukają się w głowę o co mi chodzi, przecież mam wszystko.. Więc pytam o co tu chodzi i co dalej robić???? Czy to nie jest tak, że człowiek po prostu chce czegoś czego nie może mieć a do tego szaleją hormony i nastąpiła zwykła rutyna w długoletnim związku i to wszystko dlatego? Na ten moment wiem tylko, że żyć bez siebie nie potrafimy, poprzestaliśmy na wirtualnej przyjaźni, żeby nie wracać do głębszej relacji, tak postanowiłam, ale jestem tak bardzo nieszczęśliwa, że zastanawiam się czy to słuszny wybór i czy to już zawsze tak będzie wyglądało? Czy w sytuacji spotkania Bliźniaka przewrócenie do góry nogami życia swojego i bliskich ma sens?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga... Anonimowa czytelniczko. To niesamowite doswiadczenie wystawia nas na wielka zyciowa probe. W momencie najwyzszej, a do tego jeszcze nieprzemijajacej ekscytacji i tesknoty za tym, co tak bliskie, a nieosiagalne, tak kochane i zarazem niedostepne, wydaje nam sie, ze oszalejemy z bolu. Wszystko, co dotychczas zbudowalismy odrzucamy, niszczymy - ale zauwaz... to wszystko dzieje sie w naszych umyslach! Czyz tak nie jest? Kto zatem steruje tymi emocjami, skad przychodzi ta niszczycielska sila? po wielu latach roznorodnych doswiadczen w tym temacie, przeprowadzilam ostatnio pewien eksperyment, ktory przyniosl znakomite efekty. Powierzylam ta ogromna, plomienna Milosc Bogu! Nie przynaleze do zadnej religii. Wiem jednak, ze Bog, ktory w nas jest, ktory sam jest tak piekna i wielka potega Milosci, jest jedynym Zrodlem, do ktorego ta nasza wielka, zywiolowa, plomienna Milosc mozemy skierowac. I on ja przyjmie. Przyjmie z cudowna, uzdrawiajaca sila ukojenia. Eksperyment ten otrzymalam intuicyjnie i zastosowalam u siebie. Uwiez mi,to byla jedna z najpiekniejszych decyzji mojego zycia. Wszystko wrocilo do normy. W gronie rodzinnym, w pracy, w relacjach z przyjaciolmi. Uwolnilam sie, wrocilam do tu i teraz. Szczesliwa i wolna... Mysle zatem, ze taki jest wlasnie sens pojawienia sie w naszym zyciu blizniaczego plomienia. Sam Blizniak jest razem z Toba nadawca, ale jak sie okazuje, odbiorca jest ten Najwyzszy, czyli Stworca wszystkiego, co jest. Zachecam Cie do znalezienia Twojej wlasnej odpowiedzi. Zachecam do szukania... Moze znajdziesz odpowiedz dokladnie taka, jaka ja znalazlam?

      Usuń
  23. Witajcie!
    Chciałabym się podzielić z Wami również moją historią. Mojego bliźniaka spotkalam... Cóż, spotkałam go tak dawno temu, że to aż śmieszne i dramatyczne jednocześnie. Urodziliśmy się w tym samym roku, w tym samym szpitalu, wychowywaliśmy w tej samej małej miejscowości, chodziliśmy do tej samej szkoły; od przedszkola aż po gimnazjum. Od zawsze mnie fascynował, choć nie potrafiłam zrozumieć dlaczego. Potem nasze drogi się rozstały na długie, długie lata choć zawsze gdzieś tam pojawiał się on (a to social media, a to przypadkowe spotkanie w sklepie - zawsze wtedy czułam się dość cicho choć z natury jestem wygadana). Teraz mój bliźniak znowu się pojawił w moim życiu. Przybył do niego, kiedy potrzebowałam wsparcia i rozmowy z kimś. Aktualnie przechodzę przez kryzys małżeński i on się pojawił. Sprawił, że zaczęłam interesować się moja duchowością, choć on wcale taki nie jest. Zaczęłam czuć, że jestem w nieodpowiednim miejscu, z nieodpowiednim partnerem. A on dawał mi siłę i nadzieję, że jeżeli pokonam mój strach przed samotnością i odejdę z czegoś co mi nie służy, to odnajdę zadowolenie z życia. Teraz? Znikł, zamilkł, jakby intensywność naszych wspólnych myśli, przekonań i zaufania go wystraszyła. Typowy taniec bliźniaków. Jednak dzięki niemu odkryłam to pojęcie i to, że muszę pokonać swoje bariery, swoje cienie, pokochać siebie aby dojść do uni. I chociaż bardzo za nim tęsknię, bardzo mi go brak, zaczynam rozumieć, że tak miało być. Nie wiem jak długo jeszcze potrwa nasza gonitwa i ucieczka, z całego serca mam nadzieję, że nie kolejnych dwadzieścia lat. Czarna noc duszy to nie jest łatwy moment. Ale czekam i uczę się siebie.
    Zastanawia mnie tylko jedno, na co nie znalazłam nigdzie jednoznacznej odpowiedzi. Czy pomimo poznania naszych bliźniaków, my wciąż możemy pozostawać w szczęśliwych związkach (małżeństwa itp) z innymi ludźmi? No z naszymi bratnimi duszami?
    Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie,
    AP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namaste! Pozdrawiam serdecznie jako nie anonimowy tylko Piotr. Czytałem ze łzami w oczach każdy komentarz, bo wiem co się dzieje w waszych pięknych duszach, napiszę więcej jak zbiorę swoje myśli i ułożę w gramatyczną formę do zrozumienia (wszak to co niewypowiadalne-np.poezja,muzyka... jest najbardziej prawdziwe..Wracając do pytania- Czy pomimo poznania naszych bliźniaków, my wciąż możemy pozostawać w szczęśliwych związkach (małżeństwa itp) z innymi ludźmi-z naszymi bratnimi duszami? TAK. Wszyscy jesteśmy jednością, i bratnia dusza to potwierdza. Dopełnieniem jest Bliźniak oczywiście, ale wobec bezkresności wszechświata-gdzie czas w naszym rozumieniu słowa nie istnieje- to nie ma znaczenia kiedy się spotkasz i wypełnisz prawdziwą pełnią ze swoim bliźniakiem bo INNI też na swojej drodze ciebie- właśnie ciebie- bardzo potrzebują...I kochają...pod warunkiem że potrafisz przyjąć ich miłość-bo ona jest też odzwierciedleniem Ciebie jako całości- czyli Ciebie i Bliźniaczego Płomienia..Bliźniak może chcieć-w sensie-nadduszy i nadduszy, bo dusze i ciała wiadomo-tego nie rozumieją- dogadać się że dzisiaj(dzisiaj-tzn-np.to wcielenie/inkarnacja) to musimy pomagać innym,wspierać i powiększać ich dusze,bo ego potrzebują, więc guzik będzie z uwijania wspólnego gniazdka na planie fizycznym TERAZ, to będzie później...) Uchylam kapelusza i serdecznie pozdrawiam wszystkich w kosmosie- Piotr

      Usuń
    2. Dzięki Piotrze <3 Pozdrawiam. Mira

      Usuń
  24. Namaste moi Kochani! Tutaj nie anonimowy, tylko Piotr -tak nadano mi w tym wcieleniu...Czy pomimo poznania naszych bliźniaków, my wciąż możemy pozostawać w szczęśliwych związkach (małżeństwa itp) z innymi ludźmi? No z naszymi bratnimi duszami? TAK. Dlaczego? Bo jesteśmy tylko na planie fizycznym mgnieniem oka. kosmos rządzi się prawami które tutaj na planecie ziemi nie mają takiego znaczenia...Wszystko będzie dobrze...Tylko musimy naprawdę pokochać siebie- czyli de facto naszą bratnią duszę jako jedność, ale też cały kosmos jako jedność z naszym ja...Tylko tyle i aż tyle...Jeśli chcecie poznać moją historię (smutną i zapewne krwawą na dzień dzisiejszy, chętnie napiszę, bo naprawdę tego potrzebuję...Moja ukochana kobieta - bliźniaczy płomień "zniknęła" bo jest z kraju który teraz jest ogarnięty wojną- Ukraina...i jak na razie nie umiem sobie z tym poradzić...bo będę szukał, i pewnie znajdę, znajdziemy się ale nie wiem w jakim stanie będą nasze dusze już w momencie spotkania.Widocznie Nad-dusze(dawniej-Bogowie,Góra) się tak dogadały, ale boli i to bardzo, tym bardziej , że czytając wasze komentarze i stronę, czuję także wasz ból! Ale nie bójcie się! Bliźniaki wiedzą co robią. My tutaj w tych wcieleniach jesteśmy potrzebni czasem bardziej także dla innych czyli bratnich dusz, które bardziej w tym momencie kosmicznym nas potrzebują, dlatego czasem nie możemy być z płomieniem na planie fizycznym, bo byśmy z naszą energią się spalili, a tę energię potrzebują i pragną inni którzy chcą nas kochać i nas potrzebują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Piotrze. Dzięki za piękny wpis. Zanim Ci odpisałam, dałam odpowiedź Karolinie, która po części całkowicie pokryła się z tym, co Ty napisałeś. Cieszę się, bo to potwierdza prawdziwość naszych wglądów.
      Serdecznie pozdrawiam. Mira

      Usuń
  25. Jak mi to dobrze jest znane. Bylam z moim plomieniem 5 lat.. minal juz rok osobno a ja nadal w rozsypce.. to byla piekna miłość ale bardzo trudna. On ma wiele traum z dzieciństwa, ktore go trapią. Ja sie przebudzilam, on nie. Sama dlugo nie chcialam przyznac, ze to on jest moim plomieniem choc w glebi duszy to czulam. Dwa dni temu sie odcielam od niego totalnie i wiecie co? Rozrywalo moja dusze od srodka.. nie moglam spac, ciagle mi sie snil, zero energii do zycia.. a dzisiaj medytowalam na przyciaganie duszy i napisal.. przepraszal i powiedzial ze go zzeralo od środka. On ma juz kogos innego ale przeznaczenia nie oszuka, choc nadal nie rozumie. Ciezko mi jest dzwigac to samej ale coz moge zrobic.. nawet po tylu latach wiersz napisalam..

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie ma Cie tu
    A ciągle Cie tu czuje
    Czasem brak mi tchu
    I czasem wariuje

    Obudzilam sie nie w porę
    Bo Tyś nadal uspiony
    Będę cierpiec za nas dwoje
    Mój plomieniu ucieleśniony

    Jak uradzic mam to sama
    W tym przedziwnym świecie
    Ta tesknota to jest dramat
    Błądzę sama we wszechświecie

    Gdybym tylko mogła
    Uświadomić Tobie
    Że nasza wspólna droga
    Na wieczność pisana jest sobie

    Więc moj plomieniu kochany
    Dzis, powiem tylko jedno
    W tym życiu sie nie spotkamy
    Ale w tym drugim - Napewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Karolino, dziękuję za piękny wpis, piękny wiersz. Za podzielenie się z nami doświadczeniami, które po raz kolejny potwierdzają, ile cierpienia towarzyszy osobom, które w swoim planie obecnego życia miały poznać swoją bliźniaczą duszę. Taki był plan, służący chyba do podnoszenia poprzez cierpienie naszej świadomości tak długo, aż zrozumiemy, że jesteśmy Jednością, więc także ta bliźniacza miłość jest w 100 procentach w nas. Czyli, jeśli to zrozumiemy i doświadczymy, zamienimy to cierpienie w bezwarunkową miłość do świata i wszystkiego, co jest. Tak mi się objawiło i tak mogę teraz, pełna miłości żyć. Ciepło Cię pozdrawiam. Mira

      Usuń