Przejdź do głównej zawartości

Powrót do siebie. Część 3


Pamiętaj, że wszystko jst GRĄ. To GRA w życie, nie jesteście realni, to wszystko jest iluzją!

Dlatego dajecie się tak prowadzić, ulegacie różnorodnym wpływom, działacie tak, jak MY to programujemy. Jesteście równoprawnymi kreatorami tych działań, ale jednocześnie ich aktorami. Gracie swoje role. Nie zapominajcie o tym. Jeśli zatem uczestniczycie w tej grze, to wybieracie jednocześnie różne scenariusze i role. Te role nie są jednak zapisane na żadnym z nośników. Wy możecie je indywidualnie dla siebie dobierać z miliardów myślokształtów, które zostały w waszym środowisku ulokowane. Stąd macie bez przerwy świadomość kreowania własnego życia według własnych pomysłów i schematów. Hi hi hi. To jest dla nas najlepsza zabawa.

Nie wyśmiewajcie się proszę.

Ok. To tylko nasza wesołość, bo przecież wiesz, że wnosimy wyłącznie Miłość. A ty przecież pamiętasz, jak wygląda baza inkubacyjna. Początek życia. Byłaś tam.

Tak, pamiętam to jak dziś. Nigdy nie zapomnę tego przeżycia. To było we śnie. Przebudziłam się w inkubatorze, eliptycznym pojemniku w kształcie jajka, z otwieraną przykrywą i dolną częścią typu łóżko, w którym przebywałam. Nie wiem, jak długo, ale miałam wrażenie, że wieczność i zarazem chwilę. Faktor czasu po prostu nie istniał. Dostałam impuls przebudzenia. Pokrywa została otwarta. Usiadłam w tym inkubatorze z pełną świadomością powołania mnie do zadania. Brzmiało ono: Zmaterializowane istnienie. Jak otrzymasz taki impuls, uaktywniasz się po eonach lat, bądąc wyłącznie w Tu i Teraz, bez przeszłości i planu przyszłości. Po prostu JESTES, ISTNIEJESZ. Ujrzałam olbrzymią halę wielkości setek hektarów, pełną inkubatorów. Ogromną wysoką na kilkaset metrów, choć trudno mi było ocenić całkowitą przestrzeń, jaka otaczała cały ten obiekt. Siedząc w inkubatorze zaobserwowałam, że poza mną otrzymało impuls także kilkadziesiąt innych osób. Wszyscy mieli postać ludzką, ubrani w białe, ciasno przylegające do ciała kombinezony. Czułam tam coś w rodzaju „pempka wszechświata”. Wiele niewidzialnych energii, kreujących i kierujących tym obiektem. Czułam jakiś niezwykle zmechanizowany proces, jednak z drugiej strony całkowitą niezależność i indywidualność, która nie pozwalała mi oceniać , nie wyzwalała żadnych odczuć, ani negatywnych ani pozytywnych. Po prostu byłam obserwatorem i kreacją zarazem, co do tego nie miałam żadnych wątpliwości widząc te miliardy inkubatorów. Siłą teletransmisji, bez grawitacji, lewitowałam, czy raczej wznosiłam się na coraz to wyższe poziomy tego gigantyczngo obiektu. Wznosiłam się na coraz wyższe poziomy tej niesamowitej konstrukcji, widząc następne i następne, kolejne wielohektarowe komory inkubacyjne. Wszystko było jak wykute w skałach, a całość stanowiła jakby potężną grotę. Byłam wewnatrz Ziemi czy na innej planecie? Nie otrzymałam na to odpowiedzi. Mój obraz zakończył się jeszcze wewnątrz tej groty, pokazując jej gigantyczne rozmiary. Moja percepcja myślenia otrzymała jedynie kod informacyjny dotyczący sposobu powoływania istnienia „do życia”.

Tak, po raz kolejny dostałaś od nas informację, która powinna dać ci obraz iluzoryczności istnienia. To wszystko jest projekcją. Co czułaś, poza płaszczem obserwatora?

No, cieszyłam się na przygodę, która się rozpoczynała. Byłam usposobiona bardzo pozytywnie, ciekawa. Tak jak dziecko nie oceniałam, nie tworzyłam opinii o tym co widziałam, lecz tkwiłam w tym całą sobą...

Pamiętam też, że wielokrotnie informowaliście mnie, że życie jest wspaniałym placem zabaw. Że ludzie o tym zapomnieli. I mając tą wiedzę cieszyłam się jak dziecko, wiedząc, że tak naprawdę nic nam nie grozi. Możemy się bawić w życie, śmiać się, kochać, brać udział w przygodach, które sobie zaplanujemy. Tworzymy własny plac zabaw i własne gry. Ustalamy do nich reguły. Dobieramy sobie towarzyszy zabaw i traktujemy wszystko całkiem serio. Bo także gry i zabawy mają swoje reguły. Chcemy by na naszym placu zabaw zawsze panowała zasada fair play. I wiecie co się stało? No właśnie. Dopuściliśmy do tego, że nagle te zasady przestały obowiązywać.

Pora więc na ponowne zorganizowanie placu zabaw. Niech rządzą tam wszystkie reguły, jakie sobie SAMI stworzymy. Niech będzie to zatem świat całkowicie zmaterializowany, niech dominuje w nim dobrobyt, szczęście, radość, rozbawienie, zaangażowanie i jednocześnie totalna swoboda. Bawmy się, bawmy się w życie! 
Już się realizuje.......

O tak! Teraz się czuję w swoim elemencie. Dziękuję Ci, moja WJ za prowadzenie. Wiem, że jestem dzieckiem kosmosu. Wiem, że wszystko jest iluzją.

Nareszcie wróciłam do siebie.

Komentarze

  1. Miruniu,
    fascynujące! Namaste. Suri

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Miro, przypomniałaś mi książkę ABD-RU-SHIN'a "W Świetle Prawdy" jako przesłanie Graala, tam był podobny opis tworzenia naszych monad jako maleńkich dzieci przed wysłaniem w materię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaciekawiła mnie ta książka Marku :) Czy istnieje może w formacie pdf-u? Chętnie bym przeczytała :)

      Mile pozdrawiam. Namaste

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mój Bliźniaczy Płomień

12.09.2012 Dziennik Wzniesieniowy - Część 26  Każdy z nas go ma. Niektórzy z nas mieli szansę spotkania go za życia, choć niekoniecznie otrzymali szansę związania się z nim na cały okres ziemskich doświadczeń. Tak było ze mną. Ocieraliśmy się o siebie przez wiele lat okresu młodości. Dzisiaj wiem, że była to moja pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość. Fale naszej bliskości zauraczały mnie. Czułam w jego obecności coś nadzwyczajnego, nieokreślonego. Ogromne przyciąganie, pełne ufności i miłości. Jako młoda osoba nie umiałam w tamtych czasach uświadomić sobie wielkości tego zjawiska. Nasze bycie razem, chwile rozkosznej intymności, cudowna przyjaźń duchowa, rozstania, powroty. Towarzyszły nam mocne wpływy dualizmu, mieszanka miłości i bólu rozstań, mieszanka miłości i lęku utraty, braku akceptacji, odrzucenia. Nasze fizyczne drogi rozeszły się. Ale duchowe nigdy. Oboje krążyliśmy myślami wokół nas. Niejednokrotnie wracałam myślami do niego nie wiedząc, że z jego strony odby...

Zmiany na niebie

Chemtrails. Kto dostrzega ten niebezpieczny dla ludzkości projekt? Dlaczego miliony ludzi ciągle jeszcze ignorują ten oczywisty spisek? Zmiany na niebie powinny być dostrzeżone, ażeby położyć kres zatruwaniu naszego środowiska, zatruwaniu nas, ludzi. Ogromne ilości tlenków aluminium, strontu i barium, znajdujące się w wodach powierzchniowych, w glebie, na roślinach, potwierdzają patologię zjawiska. Są oczywiste, nieodparte dowody na to, że chemtrails jest faktem. Jednak rządy milczą, a miliony ludzi, dostrzegając trwałe pasma białych smug i poprzecinane nimi niebo uparcie twierdzą, że są to zwykłe smugi pary wodnej samolotów odrzutowych. Odrzucają inną interpretację, ironicznie podchodząc do prób przekonania ich o chemtrails i... najczęściej pukając się w czoło na zakończenie rozmów z nimi. Chcą dowodów... Sama to wielokrotnie przeżyłam... Wtedy mój smutek jeszcze bardziej wzrastał, bo naprawdę, nie rozumiem, jak można być tak ślepym w dzisiejszych czasach.... Brakowało mi prawdziwe...

Program Duszy w rozpoznaniu

Jesteś tutaj nie po to, by się delektować anielskością. Celebrować miłość i zozkładać ją na czynniki pierwsze. Jesteś tu po to, żeby cierpieć. Tak, właśnie cierpieć. Żeby w odpowiedni sposób CZUĆ to cierpienie i właśnie je celebrować, nie miłość. Popatrz. Miłością Jesteś. Całe eony, od początku istnienia. Tu, na Ziemi masz inne zlecenie. Żyć dualnością, czuć ją i celebrować. Jeśli odrzucisz cierpienie, to co pozostanie? Jeśli odrzucisz negatywną stronę życia w każdej jej postaci, to pozostanie ci dokładnie to, co już masz. Czyli – nie rozwiniesz się w swojej misji. I nie chodzi tu o całkowite zatopienie się w te stany. Ty przecież wiesz, o co chodzi, prawda? Czujesz to? Chodzi o celebrację negatywnych emocji. O świadome ich przyjęcie, poświęcenie im uwagi, skupienie się na nich, o   tak długie pozostawanie w tym stanie, aż się rozpuszczą, znikna, pozostawiając po sobie znak, symbol, pieczęć. Zapis komórkowy, zapis w DNA. Właśnie ten zapis potrzebuje Źródło, żeby dalej rozw...