Jeszcze nie tak dawno zadawałam sobie pytanie na temat możliwości współistnienia światów na bazie czysto niematerialnej. Wyobraźmy sobie wyłączenie w ludzkiej mentalności popędów natury materialnej. Tu na Ziemi, poprzez praktyczne działania. Co się wtedy dzieje? Postanowiłam zrobić taki eksperyment. Stworzyłam wokół siebie obraz uwalniający mnie od wszystkich popędów, poza zaspokojeniem głodu. Zamieszkałam w (prawie) dzikiej naturze, wyobcowana i wyciszona. Moim pokarmem stało sie piękno natury i jej owoce. Duszę karmiłam pięknem i estetyką otoczenia a ciało owocami tropiku. Nie potrzebowałam nic wieceej. Byłam samowystarczalna. Jednak po upływie kilkunastu miesięcy to pustelnicze życie stało się dla mnie niewystarczające. Brak kontaktu z ludźmi i najbliższymi doskwierał mi coraz bardziej. Zadałam sobie pytanie, czy rzeczywiscie jestem w swoim elemencie? Odpowiedź była bardziej destrukcyjna niż się spodziewałam. Nie jestem typem pustelnika! W takiej formie nie wniosę do własnego życia żadnych pozytywnych wkładów. Ani nie zaoferuję nic światu. Co to da, że sama stałam się niezależna od wpływów materialistycznych, jeśli dla 98 % współczesnych ludzi jest on tak samo ważnym elementem jak woda i powietrze. Zrozumiałam, że moje doświadczene widziane być może wyłącznie jako eksperymentalne, ale nigdy jako recepta na życie. Cóż zatem potrzebne jest dla współczesnego istnienia? Jaki model życia mógłby stać się wzorcem do naśladowania?
W poszukiwaniu odpowiedzi na kolejne pytania zdecydowałam się na okresowe przeniesienie w świat cwilizacji. Jako obserwator. Tym razem przeżyłam potężny szok. Dokonywałam porównań i obserwacji zmian mentalnościowych u ludzi, których opuściłam przed pięcioma laty. Swiadoma zmian dokonujących się na naszej planecie i całokształtu kosmicznego oddziaływania, spodziewałam się dostrzec conajmniej zalążek reakcji, adekwatnych do tych zmian. Jednak to, co ujrzałam, zniewoliło mnie. Otrzymałam odpowiedź, jakiej się naprawdę nie spodziewałam. Europejska społeczność jest jeszcze intensywniej zorientowana na zabezpieczenie materialnej samowystarczalności. Oznacza to skoncentrowanie się na własnej, minimalnej społeczności i pościg za zaspakajaniem potrzeb. Do tej grupy zaliczają się oczywiście wszystkie cywilizacyjne dobra, jakie nasza współczesność ma do zaoferowania, czyli samochody, własnościowe domy lub apartamenty, zabawki dla dzieci i dorosłych, w tym koniecznie najnowsze zdobycze i-technologii, wycieczki i poznawanie świata itd. POSIADANIE jest najważniejszą lub jedną z najważniejszych domen życia. Drugą jest GENUSS, czyli rozkosztowywanie się, zaspakajanie kaprysów podniebienia. Delektowanie się rozkoszami materialistycznego świata. W zamian za wręcz niewolniczą pracę, która najwyraźniej traktowana jest wyłącznie jako środek do pokrycia stale rosnących kosztów oraz zaspokojenia tychże materialistycznych celów. A one także rosną, szczególnie w miarę wzrastania możliwości.
Co z wiarą, pytam. Co z rozwojem świadomości? Po co? Słyszę odpowiedzi. U większości świadomość egzystowania w tak skonstruowanym świecie nie wyzwala buntu i sprzeciwu lecz wręcz całkowicie odwrotny proces. Zamknięcie się we własnym światku, budowanym przez lata kryzysu gospodarczego. Czyli tym bardziej cenionym i kultywowanym, jeśli starania związane z osiągnięciem życiowych standardów (w miarę dobrze płatna praca, stabilizacja) zostały uwieńczone sukcesem. Utrzymanie pracy za wszelką cenę, czyli rezygnacja z jakichkolwiek oznak i reakcji protestu, mimo, że strategia pracodawców i postawa kierownictwa pozostawia wiele do życzenia. Miliony cierpią i ubolewają nad dotkliwym spadkiem zasad moralno-etycznych w miejscach pracy. Odczuwają, że są coraz bardziej zniewalani i wyzyskiwani... Mimo to ujrzałam społeczeństwo wyciszone, skoncentrowane na swoim światku. Jednak wewnętrznie zatrute zniewalającm strachem. Strachem o utratę prac, strachem o byt! W dzisiejszych czasach wróciliśmy do epoki kamienia łupanego... Czy te miliardy mieszkańców naszej planety sobie to uświadamiają?
Oczywiście, są wyjątki. Tak, wyjątki. Czego oczekujemy od miliardowej społeczności goniącej za przysłowoiwym kawałkiem chleba.... Te wyjątki to my. Tacy ludzie jak ty i ja. Ludzie patrzący na życie z perspektywy JEDNOSCI. Jedności ze światem, z kosmosem, naturą, ździebełkiem trawy, kamykiem, wodą... Poszanowaniem życia w całokształcie. Szacunek dla zwierząt i rezygnacja z ich zjadania. Czy można się zachwycać mieszkańcami zoo, litować nad bezdomnymi psami, protestować przeciwko wyniszczaniu gatunków konsumując jednocześnie pałkę kurczaka lub delektując się aromatyczną pieczenią z cielęciny? W samolotach oferowane są od niedawna wyłącznie posiłki mięsne. Jeszcze przed 3-4 laty moglam wybierać. W ofercie zawsze była jarska pasta, kanapka z serem itd. Dzisiaj 300 pasażerów chętnie i bez sprzeciwu konsumuje dania mięsne. Byłam jedyną w tak licznej grupie, która zrezygnowała z posiłku...
Moje smutne doświadczenia, które postanowiłam empirycznie przeprowadzić, dały mi odpowiedź na wiele pytań. Pytań z zakresu życia w TU i TERAZ. Zycia ludzi, którzy tak samo jak ja, mają prawo do własnego wyboru życiowej ścieżki. Ani lepszej, ani gorszej, po prostu własnej. Pełnej wyzwań, determinacji i.... strachu. Tego nieodłącznego towarzysza współczesnej cywilizacji. STRACH – to cena, jaką się płaci w procesie zdobywania i posiadania. Strach przed niewystarczalnością i utratą. Pieniądz i strach są nieodłącznymi towarzyszami ludzkości. W tych dwóch czynnikach zawiera się cała baza, cały pakiet współczesnych wypaczeń. TE DWA ELEMENTY SA ODPOWIEDZIALNE ZA HAMOWANIE I WYPACZANIE ROZWOJU LUDZKOSCI.
Ten właśnie strach ujrzałam i odczytałam w duszach. Nie była to łatwa podróż. Często nie umiałam zapanować nad rozżaleniem i współczuciem. Nie taki obraz pragnęłam zobaczyć i odebrać.... cdn
No cóż, przywiązanie to strach przed utratą,
OdpowiedzUsuńTak sami związaliśmy się ze tą zbiorową iluzją,
Mam nadzieję, że w drugiej swojej części powrotu, Na prawdę, napiszesz nam powrót do siebie samej,
Nie do zbiorowej rzeczywistości wspólnej iluzji...
Dziękuję Marku za komentarz :) No cóż, fajnie by bylo, gdyby ten proces mógł zostać tak skrócony.... Ale przed nami jeszcze długa droga :)
UsuńObawiam się, że na drugiej części się nie skończy....
Mile pozdrawiam