Przejdź do głównej zawartości

Historia pewnej Duszy.

17.10.2012 
Dziennik wzniesieniowy - Część 42

Miał 17 lat, kiedy jego życie się niespodziewanie zmieniło. Jego cudowna dziewczyna utonęła w wannie. Ech, te Junkersy gazowe. Jakże częste zatrucia czadem, zaśnięcie. Na zawsze. Ileż bezsensownych odejść miało miejsce przez to w 70-tych latach... I patrząc teraz w google, wcale się sytuacja nie zmieniła.... Bardzo to smutne...
Pół roku przed tą tragedią rozpoczęli niekonwencjonalne rozmowy o Bogu. Grażynka wiedziała, a raczej przeczuwała śmierć. Nigdy przedtem Bóg nie był dla niej tematem rozmów. Jak wszyscy nastolatkowie, bawili się, śmiali, tańczyli, rozrabiali. Czerpali całą mocą walory życia. Jednak na pół roku przed śmiercią pojawiła się nuta refleksji, miłości, pokory. Jej śmierć wywołała u Jarka nieodwracalne zmiany. Zaszył się w sobie, przestał rozumieć świat, w końcu przypłacił to  schorzeniem psychicznym z inklinacjami samobólczymi. Żył tak jeszcze przez 6 lat. A potem przyszła ta tragiczna chwila. Targnął się na życie, używając do tego broni myśliwskiej naszego taty. Był moim bratem. Kochałam Jarka ponad życie...
W tym dniu zdawałam na Politechnice egzamin z matmy. Wracając po nim z koleżanką do domu, nagle doznałam nieprzeciętnego bólu w partii brzucha, który powalił mnie z nóg. Nie miałam pojęcia, co się stało, jednak przeleciał mnie intuicyjny strach. Poprzedniej nocy widziałam Jarka, jak udał się na strych naszego domu i tam się powiesił. Bałam się o niego, jak bardzo się bałam....
Nie umiałam się pogodzić z jego odejściem. Krótko po śmierci, trzy dni po pogrzebie, Jarek odwiedził mnie o świcie. Mimo, że śniłam, to nie był sen! Zapukał do drzwi mojego apartamentu. Otworzyłam i ujrzałam go, ten sam garnitur, ta sama koszula... Stał uśmiechnięty. Nie mogłam uwierzyć. Wszedł do środka i usiedliśmy blisko siebie na tapczanie. Byłam oszołomiona, chciało mi się ryczeć – już sama nie wiem, czy z żalu, czy ze szczęścia. Pogłaskałam go po brzuchu, tam, gdzie wycelował kolbę strzelby, pytając: jak, Jarku, już nie boli? Uśmiechnął się i powiedział dobrotliwie. Nie. Nic nie boli i wszystko jest dobrze. Tam, gdzie jestem, nie ma bólu, nie ma smutku. Jest cudownie. Jestem szczęśliwy. Przyszedłem, ażeby się z tobą pożegnać. Nie opłakujcie mnie. Nie wytrzymałam. Łzy poleciały mi jak grochy. Jarek wziął mnie w objęcia. Trwaliśmy tak chwilę i potem... rozpłynął się, a ja przebudziłam się rano uszczęśliwiona. Nigdy w to nie wątpiłam, że Jarek przyszedł do mnie naprawdę. Jednak potrzebowałam aż 30 lat, ażeby go z miłością puścić, pozwolić totalnie odejść  z mojego Jestestwa, akceptując i ciesząc się na nasze spotkania w innych rzeczywistościach....
 
Puść mnie, jeśli kochasz...
 
Jeśli kochasz, to puść,
nie trzymaj się kurczowo wspomnień.
Nie żałuj, nie rozpaczaj, tylko puść.
Pozwól odejść, jeśli taki był plan naszych dusz.
 
Pozwól roztańczyć się źdźbłom traw.
Pozwól słońcu rozgrzewać kamyki.
Tak je lubiłem, one były mądrzejsze od ludzi,
Nie uskarżały się,  potrafiły dochować tajemnicy.
 
Byłem chłopakiem, krótko młodzieńcem,
Potem zamknął się dla mnie świat...
Nie przyjąłem go takim, jaki był,
Zimnym, pełnym ludzi bez serc.
 
On nie był już moim światem.
Więc odszedłem, by rozpocząć raz jeszcze.
Motylem zostałem... Wypuścisz mnie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój Bliźniaczy Płomień

12.09.2012 Dziennik Wzniesieniowy - Część 26  Każdy z nas go ma. Niektórzy z nas mieli szansę spotkania go za życia, choć niekoniecznie otrzymali szansę związania się z nim na cały okres ziemskich doświadczeń. Tak było ze mną. Ocieraliśmy się o siebie przez wiele lat okresu młodości. Dzisiaj wiem, że była to moja pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość. Fale naszej bliskości zauraczały mnie. Czułam w jego obecności coś nadzwyczajnego, nieokreślonego. Ogromne przyciąganie, pełne ufności i miłości. Jako młoda osoba nie umiałam w tamtych czasach uświadomić sobie wielkości tego zjawiska. Nasze bycie razem, chwile rozkosznej intymności, cudowna przyjaźń duchowa, rozstania, powroty. Towarzyszły nam mocne wpływy dualizmu, mieszanka miłości i bólu rozstań, mieszanka miłości i lęku utraty, braku akceptacji, odrzucenia. Nasze fizyczne drogi rozeszły się. Ale duchowe nigdy. Oboje krążyliśmy myślami wokół nas. Niejednokrotnie wracałam myślami do niego nie wiedząc, że z jego strony odby...

Zmiany na niebie

Chemtrails. Kto dostrzega ten niebezpieczny dla ludzkości projekt? Dlaczego miliony ludzi ciągle jeszcze ignorują ten oczywisty spisek? Zmiany na niebie powinny być dostrzeżone, ażeby położyć kres zatruwaniu naszego środowiska, zatruwaniu nas, ludzi. Ogromne ilości tlenków aluminium, strontu i barium, znajdujące się w wodach powierzchniowych, w glebie, na roślinach, potwierdzają patologię zjawiska. Są oczywiste, nieodparte dowody na to, że chemtrails jest faktem. Jednak rządy milczą, a miliony ludzi, dostrzegając trwałe pasma białych smug i poprzecinane nimi niebo uparcie twierdzą, że są to zwykłe smugi pary wodnej samolotów odrzutowych. Odrzucają inną interpretację, ironicznie podchodząc do prób przekonania ich o chemtrails i... najczęściej pukając się w czoło na zakończenie rozmów z nimi. Chcą dowodów... Sama to wielokrotnie przeżyłam... Wtedy mój smutek jeszcze bardziej wzrastał, bo naprawdę, nie rozumiem, jak można być tak ślepym w dzisiejszych czasach.... Brakowało mi prawdziwe...

Program Duszy w rozpoznaniu

Jesteś tutaj nie po to, by się delektować anielskością. Celebrować miłość i zozkładać ją na czynniki pierwsze. Jesteś tu po to, żeby cierpieć. Tak, właśnie cierpieć. Żeby w odpowiedni sposób CZUĆ to cierpienie i właśnie je celebrować, nie miłość. Popatrz. Miłością Jesteś. Całe eony, od początku istnienia. Tu, na Ziemi masz inne zlecenie. Żyć dualnością, czuć ją i celebrować. Jeśli odrzucisz cierpienie, to co pozostanie? Jeśli odrzucisz negatywną stronę życia w każdej jej postaci, to pozostanie ci dokładnie to, co już masz. Czyli – nie rozwiniesz się w swojej misji. I nie chodzi tu o całkowite zatopienie się w te stany. Ty przecież wiesz, o co chodzi, prawda? Czujesz to? Chodzi o celebrację negatywnych emocji. O świadome ich przyjęcie, poświęcenie im uwagi, skupienie się na nich, o   tak długie pozostawanie w tym stanie, aż się rozpuszczą, znikna, pozostawiając po sobie znak, symbol, pieczęć. Zapis komórkowy, zapis w DNA. Właśnie ten zapis potrzebuje Źródło, żeby dalej rozw...