10.10.2012
Dziennik Wzniesieniowy, Część 39
Od samego świtu wyczuwałam niepowtarzalność dzisiejszego
dnia. Piękna data, dzień potężnego
spływu energii, tak zwanej bramy energetycznej 10-10. Rozpierała mnie energia
radosnej kreatywności. Na wszystko, co czytałam, co myślałam, reagowałam wysypem
natychmiast realizowanych idei, które nie tylko mi się podobały, lecz wprawiały wręcz w silną ekstazę. Niezwykle
silna potrzeba komunikacji toruje mi nowe, okresowo zawieszone ścieżki. Pracuję
przed południem na maksymalnych obrotach, bawię się w żartobliwe układanki
myślowe na fejsbuku, śmieję się do łez. Rzuciłam oczy na zegar: 10.10 Znowu
radość, cztery dziesiątki: data 10.10., godz. 10.10. W trwającej ekstazie
złożyłam w tym momencie bardzo piękną deklarację Stwórcy, życzyłam Gaji pięknego
okresu, z wdzięcznościa i pokorą dziękowałam za wszystko, za życie.
W pewnym momencie, będąc totalnie
aktywna i w realu, zaciągnęła fala jakiejś mi dotychczas nieznanej energii. To
było tak, jakbym została wciągnięta w proces wzniesienia Ziemi, który się dokładnie
w tym czasie dokonywał, to było bardzo uroczyste i czułam, ze Ziemia się zaczyna
rozdzielać na 3D i wyżej. Mając to uczucie, przyglądałam sie jednocześnie naturze wokół mnie, tej pięknej zieleni drzew
i blękitowi nieba i myslałam, że tu jest tak pięknie.... Wtedy jakaś fala
energii, jakies dotychczas mi nie znane oddziaływanie na moją świadomość,
bardzo pozytywne zresztą, nakłoniło mnie do podjęcia decyzji, w której
rzeczywistości chcę być. Musiałam podjąć
tą decyzje już! Wtedy dosłownie widzialam wszystko przez moment podwójnie,
jeden obraz na żywo a drugi normalnie jak zahipnotyzowana, nie mająca wpływu
na nic, świadoma, że nie mam na nic czasu, że muszę zrobić to w tu i teraz. Niesamowite. W tym momencie przypomniałam sobie, że jeśli powiem tak, to będę mogła 3
wymiar odwiedzać kiedy zechcę. Bez straty czasu powiedzialam zatem głośno: TAK.... nic więcej.
Wtedy pojawiła się wizja na żywo. Miałam cały czas otwarte oczy.
Zobaczyłam siebie wznoszącą się, na dole
obrazu silny czerwono-pomarańczowo-zółto-bialy ogień, tak jak by się moja przeszłość spalała, zamykając wielowcieleniowy pobyt na Ziemi. Mógł to
być też obraz oczyszczania Ziemi. Ten ogień nie szalał, powoli sie zmniejszał
aż zanikł, widziałam oddalającą się naszą błękitną planetę, trwałam w tym
wznoszeniu gdzieś w kosmosie, mając jednocześnie wrażenie, że jestem na drugiej
Ziemi.... Potem było jakby zamknięcie tego seansu... powrót do rzeczywistosci
tu i teraz.
Nigdy wcześniej nie doznałam takich stanów.
Czy było to faktycznie wzniesienie Ziemi? Ten dzień był jednym z
najcudowniejszych w moim życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz