Refleksje o ponadczasowości
17.10.2010
Dziennik Wzniesieniowy – Część 43
Ach, moi kochani. Ta piękna przygoda z moim
sercem, którą wam opisałam, to dotarcie do Komory Skarbów spowodowało, że się
one naprawdę zaktywizowały. Przyszły, powróciły nie tylko piękne wspomnienia,
ale rozpoczął się także cudowny taniec dusz.... To, co napisałam o Jarku, moim
ukochanym bracie, który mając zaledwie 23 lata zdecydował się opuścić świat,
którego nie rozumiał...- to było już tak mocno ukryte w pancerzu zapomnienia....
Nowa fala przebudzenia, oświecenia i dotarcia
do tej wspaniałej radości obcowania w tu i traz, spowodowała, że nie ma już
miejsca na żale, na bolesne wspomnienia. Lecz te najbardziej bolesne, związane
z utratą najbliższych, czy one mogą przestać nam na codzień towarzyszyć?
Pragnę wam powiedzieć, że tak! Właśnie to jest jeden z tych cudownych
aspektów życia bez dualności. Nie ma smutku, jest tylko radość. I wiele więcej
pięknych uczuć i emocji. Akceptacja. Akceptuję, że jesteśmy tu tylko
przejściowo, że porzucamy po jakimś czasie nasz fizyczny korpus, bo to wszystko
jest umową naszych Dusz! Akceptuję odejście moich najbliższych i raduję się na
myśl o naszej nieśmiertelności. Aż mi się oczy śmieją na myśl o naszym ponownym
spotkaniu, w miłosnych powitalnych uściskach...
I to jest cudowne. I jest radość!!! Pogrążona
w takich myślach czuję, że faktor czasu po prostu przestaje istnieć. Nie ma
absolutnie znaczenia. Czuję wielowymiarowość i wiem, że w każdej chwili, kiedy
tylko zapragnę, dane mi będzie przenieść się tam, gdzie poczuję miłość najbliższych.
W takich momentach się wie, że wszystkie inne
sprawy naszej egzystencji są ponadczasowe.
Nie ma dualności, w jej miejsce odczuwam
bezkres, nieskończoność żywiołów. Tych, które materializują impulsy doznań.
Kocham je. Wiatr, woda, ogień, pola elektromagnetyczne i morfogenetyczne, nasz
mikrokosmos i ta wszechogarniająca CISZA... Co za piękna muzyka. Niech nam
gra....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz