niedziela, 27 marca 2011

Trening swiadomosci

Naszym ostatnim tematem z zakresu projektu będą warsztaty i przygotowanie nowych kandydatów. Zawsze tak samo, z oczyszczaniem czakr i odrzucaniem nałogów. Warsztaty staną się popularne, bo miłość stanie się po raz pierwszy czymś wymiernym. To, co ogarnia grupę, ta gorąca, z serca płynąca miłość do wszechświata będzie czymś tak niewinnym, a zarazem ukajającym, pozwalającym zapomnieć o codzienności. Powrót do normalnych zajęć, czyli praca, studia – będzie się odbywać z większym zaangażowaniem i większą świadomością. Nastąpi otwarcie się dla świata, dostrzeganie szczegółów, na które się wcześniej nie zwracało uwagi, symboli i wskazówek, pozwalających na życie znacznie lżejsze, bez codziennych narzekań na problemy, bo one znikną. Ich nie będzie. Wkroczycie do innego świata.
- I wiem, że będzie to cudowny świat. Wydaje mi się, że ja już w nim tkwię....
- Otrzymaliście to w prezencie od samych siebie! To właśnie jest ta siła, która siedzi w środku każdego człowieka. Jest się tam trudno dostać. Albo, powiem inaczej. Każdy z was ma ten potencjał. Każdy z was może być szczęśliwym człowiekiem – jeśli tylko zechce. Ta umiejętność wejścia do własnego wnętrza i odnalezienie swojego szczęścia jest najtrudniejszą sztuką, to jest jak zabawka prawa polaryzacji, bo i jest i jej nie ma, jest blisko i jednocześnie daleko. Jeśli jest – to jest szczęście, gdy jej nie ma – nieszczęście. Same przeciwieństwa, sprzeczności, ale to właśnie dlatego, że życie tak jest skonstruowane. Skąd bierze się tylu pesymistów, ludzi bez wiary w siebie i swoje szczęście? Droga do szczęścia wiedzie w jednym, jedynym kierunku. Zawsze prowadzi do własnego serca. To jest jej cel. A zaczyna się we własnym umyśle, przepełnionym tysiącem kłębiących się myśli. One są przeszkodami nie do pokonania w drodze do szczęścia. Im więcej ich się w głowie kłębi, tym mniejsze szanse na dotarcie do własnej głębi, do ciszy i spokoju, które tkwią w naszym wnętrzu i strzegą dostępu do serca. Jak zatem pokonać te „zaśmiecone” umysły? Jest to możliwe poprzez świadomy trening, rozpoczynający się, jak wiesz, autotreningiem. Polega on na świadomym skupianiu uwagi na określonych elementach, np. własny oddech, odliczanie, trening Jacobsona polegający na koncentracji umysłu na napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych partii mięśni ciała, ażeby je doprowadzić do stanu całkowitego relaksu i bezwładności. Te ćwiczenia pomagają odrzucać nieustannie świdrujące umysł myśli – i zakosztować ciszy. Ta cisza, jeżeli uda się ją uzyskać, ta cisza pozwoli ci otworzyć drogę do serca. I jeśli tam raz trafisz – ono cię już nie opuści. Raz otworzone serce będzie ci stale towarzyszyć i maleńkimi kroczkami łagodzić twój wewnętrzny niepokój, filtrować twoje myśli, odrzucać negatywne nastroje, a z czasem je po prostu łagodzić. Uzyskasz uczucie podobne do głaskania. To tak, jakby w twoim wnętrzu znalazł się ktoś bardzo kochany, bardzo ci bliski. I to będzie ona, twoja dusza, przebudzona twoim wejściem do jej domu. A jest nim twoje serce. Dlatego mówiłem, że jest się do niego, do niej trudno dostać. Bo jest to proces, długi proces ćwiczeń, systematycznej pracy z samym sobą. I żeby tam dotrzeć, potrzebny jest świadomy plan działania.
Przede wszystkim, odizolowanie się od środków masowego przekazu, niesłuchanie codziennych informacji o aktach zła, sprawach negatywnych. To jest najważniejsze. W zamian za to – pójście na spacer, pofiglowanie z dziećmi, pożartowanie z rodziną lub przyjaciółmi. Świadome odłożenie problemów dnia na polkę. Do jutra, do następnego dnia pracy. Bardzo starannie należy rozdzielać dom i pracę, czas wolny powinien być świętością. I ten wolny czas jest dla ciebie prezentem – pomyśl, co chciałbyś w tym czasie robić? Każdy ma swoje własne hobby, zainteresowania. To doskonała okazja, żeby się tym zająć. Jest tak wiele wspaniałych możliwości. I każde zajęcie, które wykonywać będziecie z pasją, pozwoli odpowiednio nakierować wasze myśli na pozytywne tory. Lecz powtarzam, jest to proces. To nie projekt, trwający od „a do b”, lecz proces, który powinien przeniknąć do waszych przyzwyczajeń, ulubionych odruchów, coś, za czym powinniście zacząć tęsknić. W ten sposób obudzicie w sobie tęsknotę za czymś, co będzie w waszym odczuciu piękne, wartościowe i godne waszych zabiegów. Pewnego pięknego dnia usłyszycie w głębi siebie muzykę, harmonię, szczęście. Ono wypełni cała waszą jaźń. I zaczniecie mówić nie „ja” , lecz „my”, bo kontakt z waszą duszą stanie się codziennością, a jej podszepty będą miłym ukojeniem, często też będą waszym doradczym sygnałem. Doznacie uczucia, że nie jesteście sami. Osamotnienie z waszymi życiowymi rozterkami przestanie istnieć, na jego miejsce wejdzie przekonanie, że wszystkie problemy, troski dnia nie są aż tak istotne, że dzień zawiera w sobie także wiele miłych akcentów. I nareszcie je dostrzeżecie, będziecie umieli się nimi cieszyć, wraz z waszą duszą, waszym nierozłącznym przyjacielem.
Ty ten stan już przeszłaś, dlatego masz wrażenie, że tkwisz w cudownym świecie. Bo on taki w istocie jest, dla wszystkich.
Chcę wam powiedzieć, że dostrzeżenie tych pięknych walorów życia podnosi was na wyższy poziom świadomości. Na tym poziomie znajduje się wiele istot duchowych, niewidzialnych, których energia łączy się z waszą i w ten sposób mocno i stabilnie zabezpiecza was przed powrotem na płaszczyzny o niższej wibracji. To pozwala na zachowanie stabilnej osobowości, jednostki pogodnej, pozytywnie nastawionej do życia, przyjaznej otoczeniu, osobowości altruistycznej. Altruizm jest już całkowitym dopełnieniem samorozwoju. I wtedy nie wolno, nie należy się zatrzymywać. Wtedy trzeba się otworzyć dla świata. Nie zamykać się w czterech ścianach, być zobojętniałym dla środowiska lub pogrążonym w medytacjach. To już nie ten etap. Wtedy należy się włączyć do akcji pacyfistycznych. Wszelkiego rodzaju, także i tych, które zajmują się ratowaniem zwierząt, natury, Ziemi. A w tej akcji, akcji ratowania Ziemi, znajdzie się wiele ciekawych projektów. I każdy z nich z osobna jest zaledwie drobną cząsteczką całości, czyli globalnego projektu „Ziemia”. Tak budzi się świadomość.
Jak widzisz, od małego ziarenka, które zasiejemy w nas, poprzez wejście do własnego wnętrza, aż do plonu w postaci afirmacji życia i altruizmu – to zadanie, które mogą wykonać tylko ludzie, w pojedynkę, pracując ze sobą i dla siebie. Jednak zbiorowy owoc tej pracy jest produktem tak wielkim, staje się produktem o randze wszechświata. I dlatego mówimy, że w projekcie ratowania Ziemi najważniejszym ogniwem jest człowiek i jego indywidualna transformacja.

Dalszy ciag w Rozdziale "Rola Reiki w procesie transformacji"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz