Przejdź do głównej zawartości

Historia pewnej tęsknoty


11. sierpnia 2012 
Dziennik wzniesieniowy - Część 10


Dlaczego tak kocham papużki? Jak je widzę, moje serce raduje się, płynie do nich ogromna fala miłości i tęsknoty. Nie wiem, dlaczego tak ogromnie tęsknię. Dzisiaj zadaję sobie to pytanie. Oto obraz, który otrzymałam:
Jestem młodzieńcem, siedzę nad spokojną wodą pięknego górskiego jeziora i puszczam „kaczki” z płaskich kamyczków. Po chwili podchodzi nad wodę piękna dziewczyna. Ma długi, złocisty warkocz. Robi pranie w jeziorze, nucąc jakąś miłą melodię. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego spojrzenia.  Pobraliśmy się. Zamieszkaliśmy w maleńkim domku nad jeziorem. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Ciąża, poród. Ciężki poród. Urodziła się nam dziewczynka, ale niestety, zaraz po porodzie zmarła. Najpierw to maleństwo a potem  moja ukochana żona. Bardzo rozpaczałem po śmierci obojga. Pochowałem obie moje ukochane istotki zaraz przy domu. Grób obłożyłem kamykami, pomiędzy którymi zaczęła wyrastać piękna trawka i polne kwiatki. Pewnego dnia ujrzałem papużkę siedzącą na tym grobie. Gdy podszedłem, ona się nie przestraszła i nie odleciała. Szybko się zaprzyjaźniliśmy.  Miałem wspaniałą towarzyszkę, która nawet zacząła mówić. Pierwsze słówka skrzecząco i zabawnie. Mieliśmy dużo zabawy w nauce nowych słówek. Pewnego ranka zaobserwowałem, że papużka zrywa z grobu ździebełka trawki i z nimi znika. Odfruwała do dużego drzewa, ukrytego za jedną ze skał. Pewnego dnia papużka zniknęła. Na próżno jej szukałem. Nie było po niej śladu.... zniknęła. Pozostała po niej tylko wielka tęsknota...
Ale po pewnym czasie wróciła. Nie sama, tylko ze swoim dzieciątkiem, maleńką papużką, która jeszcze wprawdzie niezdarnie fruwała, ale z pomocą mamy dzielnie pokonała tą odległość. Moja radość nie miała granic. Od tej pory spędziliśmy z sobą wiele wiele lat. W miłości, radości i wspólnej przyjaźni i zabawie. Ta papużka była duszą mojej ukochanej żony. Potem dołączyła do nas duszyczka naszej córeczki. Przyjęły postać papużek. Nasze serca złączyły się na wieki ......

Od dzieciństwa do dzisiaj tęsknię do papużek. Kocham je przeogromnie. I jestem szczęśliwa, widząc je na wolności. Codziennie przelatują nad moim domem. Siadają na pobliskich drzewach, prowadząc swoje radośnie skrzeczące konferencje.  Jestem wdzięczna za tą wizję. Kocham was, moje ukochane papużki. 


Komentarze

  1. Witaj Kochana Miro,
    serdecznie dziekuje Ci za dzielenie sie z nami ta cudowna Wiedza. Dzisiejszy wpis jest naprawde poruszajacy serce i obmywajacy oczy lzami oczyszczenia. Szkoda, ze nie moglas z nami byc na spotkaniu w Tucznie, ale zapewne bylas z nami Duchem. Badz Droga, Swiatlem i Miloscia dla innych. Namaste <3
    Eugeniusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Eugeniuszu kochany. Od serca dziękuję Ci za te słowa. Byłam z Wami w Tucznie, tak jak jestem z Wami w każdej sekundzie tego cudownego Daru Zycia. Smak samotności ma inne niuanse. Na pewno w niczym nie zastąpi tak pięknych spotkań i wiązek energii, jak te tworzone przez Grupy świetlistych, inkarnowanych Dusz Miłości, jakimi są wszyscy nasi Grupowicze TS-iaczki i wiele, wiele innych cudownych Istnień. Kierując się głosem serca i zezwalając na duchowe prowadzenie Wyższej Jaźni - weszłam na drogę Intuicyjnego Spełniania powierzonego mi zadania. Zawdzięczam to ciszy i spokojowi. Zawdzięczam to również Wam, Waszej Miłości kochani. Zespajam się w naszej wspólnej Energii Swiadomości, otaczając Was radośnie wzajemną Miłością.
      Namaste! Mira

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mój Bliźniaczy Płomień

12.09.2012 Dziennik Wzniesieniowy - Część 26  Każdy z nas go ma. Niektórzy z nas mieli szansę spotkania go za życia, choć niekoniecznie otrzymali szansę związania się z nim na cały okres ziemskich doświadczeń. Tak było ze mną. Ocieraliśmy się o siebie przez wiele lat okresu młodości. Dzisiaj wiem, że była to moja pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość. Fale naszej bliskości zauraczały mnie. Czułam w jego obecności coś nadzwyczajnego, nieokreślonego. Ogromne przyciąganie, pełne ufności i miłości. Jako młoda osoba nie umiałam w tamtych czasach uświadomić sobie wielkości tego zjawiska. Nasze bycie razem, chwile rozkosznej intymności, cudowna przyjaźń duchowa, rozstania, powroty. Towarzyszły nam mocne wpływy dualizmu, mieszanka miłości i bólu rozstań, mieszanka miłości i lęku utraty, braku akceptacji, odrzucenia. Nasze fizyczne drogi rozeszły się. Ale duchowe nigdy. Oboje krążyliśmy myślami wokół nas. Niejednokrotnie wracałam myślami do niego nie wiedząc, że z jego strony odby...

Wyciszenie...

Dziennik Wzniesieniowy - Część 1 Kochani czytelnicy i przyjaciele. Znajdujemy się w centrum wzniesieniowego procesu naszej planety. Niektórzy z nas są już w stanie pełnego z nim skoordynowania. Również i ja znajduję się już w tym stanie. Z myślą o unikalności tego zjawiska zdecydowałam się udokumentować moje doświadczenia wznoszenia. Oto one. 1 Sierpnia Otrzymałam impuls nakazujący mi totalne, bezwzględne wyciszenie. Bez wyjątku. Zamknięcie spraw dnia, wykonanie cięcia pępowiny, wiążącej mnie ze światem, jaki pokochałam. Ale tez z innym jego aspektem, który mną w ostatnim czasie doszczętnie zawładnął. Czułam się uwięziona w schematach i nakazach. Potrzebach chwili, które do tego stopnia przejęły nade mną kontrolę, że zmuszona byłam podporządkowywać im nieomal każdą moją myśl i większość czynów. Nie oznacza to, że idąc za wewnętrznym impulsem zdecydowałam się zaszyć na odludziu, w jakiejś jaskini albo czterech ścianach i ich nie opuszczać. Zdawałam sobie sprawę, że nastą...

Rok 2018 versus 2025 - W skorupie czasu.

3 Sierpnia 2018.  Wykonałam pierwsze kroki. Tymczasowa przerwa na fejsbuku. Musiałam, już nie mogłam dłużej. Coś we mnie wrzeszczało – zostaw to! Wróć do siebie. Teraz jest czas wewnętrznej pracy i przeróbki.   Jakiej przeróbki? O co chodzi? ....  Wracam.... kilka tygodni wcześniej.... a właściwie wszystko zaczęło się z początkiem roku. Słynny 5 luty.... kiedy z ogromną siłą przypłynęła inna Fala. Niezmiernie burzliwa i zakłócająca dotychczasowy „porządek”. Ale nazwijmy to po imieniu. Żaden porządek, raczej potworny bałagan, tylko niewypowiedziany, skrzętnie zamykany w skarbnicy cierpliwości. Nastąpił wybuch, uwolnienie się prawdy, wybuch potwornie bolesny. Zakłócenia, dewastacja. Czas na zrobienie porządków. Rozdział, który jednocześnie wywołał następujące po sobie reakcje. Jak rozpad atomów. Burzliwie, raniąco, boleśnie. Moje prywatne życie zaczynało się rujnować. Wszystko, co zostało zbudowane, powoli zatracało swoje kształty. Powoli nie zostało nic...  Ciągl...